Rakiety są gotowe, choć chyba nie wyszedł mi (jak zwykle przy rakietach) wash.
Kilka słów o samych rakietach.
Jakość żywicy - bajka.
Eduard zrobił niesamowicie zdetalowane pociski (szczególnie AIM-54C), wszystko pięknie wygląda, nie ma nadlewek praktycznie, nic tylko malować i podczepiać do samolotu.
Trochę gorzej jest z kalkomaniami.
O ile ich szczegółowość zachwyca (19 kalkomanii na jedną rakietę AIM-7M i aż 41 kalkomanii na AIM-54C), tak wykonanie już nie do końca.
Po pierwsze: jakość druku nie jest najlepsza. Ja wiem, że to 1:72, ale napisy mogłyby być nieco bardziej subtelną czcionką drukowane.
Miałem pod ręką dla porównania kalkomanie Cartografa też na rakiety AIM-54 i ich jakość biła na głowę to co dał Eduard.
Trochę szkoda, bo gdyby nie to, byłby to produkt idealny Eduarda.
Ale naturalnie nie jest źle, kalki jako takie są bardzo dobre, tylko że szkoda że nie lepsze.

Ich istotną wadą jest ich straszna delikatność. Konkretnie chodzi o grubość filmu, najcieńszego jaki chyba spotkałem.
Kalka wystarczy dosłownie zanurzyć na pół sekundy w wodzie i od razu schodzi.
Problemem jest to, że przez to jak bardzo jest cienka, straszliwie łatwo się zawija i skleja.
W ten sposób zniszczyłem ładnych kilka napisów eksploatacyjnych, tak więc na przyszłość: trzeba z nimi bardzo uważać podczas kładzenia.
Tak wyszły mi Phoenixy:


A tak Sparrowy:

W międzyczasie przygotowałem także wyrzutnie rakiet, zarówno LAU-93 pod Phoenixy, jak i LAU-7 pod Sparrowy i Sidewindery.
Zrobiłem także od razu zewnętrze zbiorniki paliwa.
Brudzenie i "zużywanie" dopiero po finałowym montażu.
