Po tygodniu pracy skończyłem kabinę.
Jedno z najtrudniejszych doświadczeń mojego półtorarocznego modelarstwa.
Najbardziej bałem się czy uda mi się dobrze wpasować w wycięte otwory w kadłubie osłony paneli pilotów. Dodatkowo na początku wyciąłem za duże otwory i musiałem w tych miejscach sztukować polistyrenem.
Samo wklejenie żywicznych osłon/paneli to nie było coś trudnego, ale szpachlowanie klejem CA i szlifowanie (ostrożnie, żeby nie zniszczyć naprawdę subtelnych detali na dodatkach Airesa) to była niezła zabawa.
No ale udało się chyba nie najgorzej, w każdym razie bardzo jestem z tej całej kabinki zadowolony.
Nie dość że maleństwo, to udało się to jakoś zgrabnie wykończyć.
Poprawiłem kolory pasów na oparciach, dodałem blaszkę Eduarda na krawędzi kabiny i w zasadzie to wszystko.
Tak to wyglądało przed malowaniem:

Sporo śladów po kleju trzeba było usunąć, tym razem jednak nie ryzykowałem z gąbeczkami ściernymi (mogłem coś oderwać), tylko zlikwidowałem te ślady debonderem.

A tak wygląda w tej chwili kabinka.
Usunąłem (w zasadzie to sam się usunęła

) szybkę HUDa, przykleję ją na koniec prac.
Podobnie zrobię z otarciami krawędzi, bo jeśli zrobiłbym to teraz, to wszystko się może pościerać.


