Jest to jedna z piękniejszych maszyn współczesnego lotnictwa, jednak sam model wydaje się być trudnym orzechem do zgryzienia, głównie ze względu na skomplikowane malowanie (mnóstwo maskowania).
Czy i kiedy go zrobię, to pokaże czas, teraz zapraszam do małego in-boxa zestawu.
Model, tradycyjnie chyba dla wszystkich produktów Kitty Hawk, zapakowany jest w stosunkowo niewielkim pudełku, z bardzo ładną grafiką.
Co tu dużo mówić, KH ma śliczne pudełka, miło to wziąć do ręki.

Ok, co w pudełku.
Kilka woreczków foliowych z 12 zapakowanymi wypraskami, plus dwa arkusze kalkomanii, plus blaszka fototrawiona.
Pierwsza wypraska to powierzchnie nośne myśliwca.
Wszystkie detale (specyficzne wypukłości powierzchni F-35) są bardzo ładnie detalowane, nitowania są delikatne.
Powierzchnia plastiku jest jednak dość szorstka, ale KH tak ma.

Tutaj widać na zbliżeniu szczegóły powierzchni jednego z płatów.

Bliźniacza (no, prawie) wypraska z kolejną porcją skrzydeł i innych nośności.

I kolejna porcja miłych dla mego oka detali.
Widać też (to powtarza się bardzo często w zestawie) ślady po wypychaczach, które naruszyły strukturę plastiku.
Ale uszkodzeń fizycznych które wymagałyby interwencji modelarza nie stwierdziłem.

Kadłub myśliwca składa się z górnej i dolnej połówki, a właściwie bardziej czegoś w rodzaju szkieletu (w przypadku dołu), do którego montuje się pozostałe elementy samolotu.

Tutaj więcej szczegółów powierzchni górnej części.
Brak jakichkolwiek linii podziału, co zdaje się odpowiada rzeczywistej maszynie.

Spodnia część kadłuba: jak widać jest tu wiele miejsca do zamontowania wnęk podwozia i komory uzbrojenia.

A tak wygląda dziubek samolotu.

Kolejna wypraska to dość klasyczny przykład przekombinowania z częściami.
Jak widać, np. pylony KH zbudował aż z 3 części każdy. Składa się je z dwóch połówek i spodu.
Dlaczego tak?
Pewnie żeby było trudniej.

Tutaj widać te spody.
Detal robi wrażenie, ale roboty z tym będzie sporo.

Tu widać elementy silnika (i tak w modelu go nie widać), oraz nieco drobnicy.
Dysza silnika wygląda bardzo ładnie.

Co można zobaczyć na zbliżeniu.

Kolejne elementy to wloty powietrza i elementy komory uzbrojenia.
Ta ostatnia jest imponująco zdetalowana.

Jak widać producent przygotował ją na montaż wielu dodatków (orurowanie i wyposażenie), których nie trzeba będzie robić samemu.

Kolejna wypraska to m.in. właśnie elementy tego wyposażenia. Mała rzecz, a cieszy.


Wypraska zawiera też wannę i panele kabiny.
Byłem mile zaskoczony ilością i jakością detali tych ostatnich.
KH wpadł na interesujący pomysł, aby zrobić kalkomanię wyłącznie wyświetlacza głównego panelu, natomiast resztę przełączników i wyposażenia zrobił bardzo precyzyjnie w plastiku. Naturalnie nie jest to Aires, ale jak do tej pory takiego poziomu detali w kabinie zestawowej nie spotkałem.
Elementów wyposażenia kabiny jest tutaj sporo więcej. Ciekawe co na to Eduard.

Podwozie.
Bardzo ładnie zrobione części, z dużą ilością detali.
KH na szczęście nie pokusił się o zawsze drażniące mnie imitacje przewodów na goleniach, które zawsze wolę zrobić samemu.

Tak wygląda goleń przedniego podwozia.

Koła i uzbrojenie.
Do zestawu dołączone jest następujące uzbrojenie:
- AIM-120 x 2
- AIM-9X Sidewinder x 2
- GBU-38 x 2
- GBU-31B x 2
- GBU-12 x 2
- GBU-31 x 2.

Fajnym pomysłem (ułatwiającym malowanie) jest zrobienie osłonki (nie wiem jak to się fachowo nazywa) w bombach GBU-31, jako oddzielnego elementu.

Trochę dziwnie potraktowano koła. Z jednej strony zrobiono felgi głównego podwozia jako oddzielne elementy, ale... tylko z jednej strony.

Szkło.
Jak widać owiewka jest zrobiona z ładnego, przejrzystego plastiku.
Dodatkowych elementów (światła itp.) jest bardzo niewiele.

Tak wyglądają blaszki fototrawione.
Głównie elementy kabiny i silnika.

Kalkomanie.
Jakoś wydruku i szczegółowość to pierwsza klasa. Poziom Cartografa.
Jednak ilość samych kalek rozczarowuje. Brakuje wieleu napisów eksploatacyjnych na uzbrojeniu, a tych na sam samolot też jest niewiele.
Kalkomanie pozwalają zrobić model w 4 różnych wersjach malowania i oznaczeń, w tym błękitno-zielony samolot w wersji prototypowej.

Instrukcja.
Jak zwykle pięknie wydrukowania i zapewne (nie sprawdzałem dokładnie) jak zwykle z błędami i brakami w informacji o malowaniu.

I to tyle.
Model wygląda fajnie, czas pokaże jak się go robi.




