Zakończyłem drugi model w ramach projektu grupowego. Zestaw firmy Valom wymaga sporo poprawek i przerycia nieprawidłowych i nierównych linii podziałowych. Z widocznych baboli jest zbyt stromo kończący się "garb" za owiewką kabiny, wymagający nadszpachlowania, widoczny brak wewnętrznych ścianek wlotów powietrza- łatwe do poprawienia przy pomocy grubej samoprzylepnej folii metalicznej. Trochę problemów sprawia kołpak śmigła- nic nie pasuje, można zapomnieć o zmontowaniu ruchomego- wyjdzie korbowód. Dodatkowo zgubiłem jedną łopatę i odlewałem ersatz z żywicy. Zasobniki na końcach skrzydeł wymagają dużo szpachli i szlifu. Uzyskanie prawidłowej geometrii usterzenia to ekwilibrystyka, zwłaszcza przy łączeniu na styk. Wyszło mi dopiero po wywierceniu otworków i osadzeniu na metalowych pręcikach. Kółka ogonowe też znacznie przerobione, zwłaszcza że goleńki zestawowe łamały się w połowie- wada wypełnienia formy przez tworzywo (i jak to miałoby utrzymać ciężar modelu!). Trochę zrobiłem zbyt rozprężone amortyzatory, zasugerowały mnie zdjęcia w locie. Za to w goleniach podwozia głównego jest tak jak trzeba- amorki w locie długości pół metra, na ziemi chowały się całkowicie. Natomiast przymocowanie tych goleni do kadłuba- mordęga. "Nożyce" zawarte w blaszce fototrawionej można sobie...schować, są zdecydowanie za małe. Koła nie bardzo mi się podobały, zeszlifowałem na wymiar opony od kół Avengera z Academy. Największego błędu zestawu nie widać na zdjęciach- zbyt głęboko i nieprawidłowo osadzone wnętrze kabiny, choć trzeba przyznać dość ładne. Od podstaw zrobiłem wyrzucany fotel z mechanizmem jego przestawiania. Pasy pilota z blaszki są zbyt schematyczne- dołożyłem inne z zestawu pasów U.S. Navy Eduarda. Dorobiłem też "tyłki" zegarów na tablicy przyrządów wraz z okablowaniem- musicie mi wierzyć na słowo. Model malowany Alcladem Duraluminium, Steel, Dark Aluminium, Exhaust, skrzydła i stateczniki srebrnym Tamiyi (w realu też chyba były malowane srebrzanką), do tego trochę Humbroli i folia BMF. Kalki są przewspaniałe, niektórzy mogliby narzekać, że zbyt cienkie, ale dla mnie to zaleta, na każdej powierzchni ułożyły się wyśmienicie w fakturę i wcale nie widać przezroczystej folii, której nie odcinałem. Użyłem płynów Agamy i nawet nie musiałem sięgać po Hypersola. W zestawie kalkomanii brakowało tylko czerwonych pasów i napisów "no step" na skrzydła, oraz paru drobiazgów. Te wydrukowałem sobie sam i dokleiłem. Nie brudziłem go, bo oryginał był czyściutki.
Model na pewno nie pojedzie na żadną wystawę, szczudłowate golenie i liczne dajniki ciśnienia na pewno nie wytrzymałyby transportu. Do obejrzenia na żywca zapraszam do Rzeszowa.
A tutaj Salmon wraz ze swoim konkurentem Convair Pogo zbudowanym kilkanaście lat temu z zestawu KP.