Tytułem wstępu: jestem modelarzem "początkującym/niskozaawansowanym"; lata temu zajmowałem się (z nie takim złym powodzeniem) modelarstwem figurkowym, potem zrobiłem sobie długą przerwę, a teraz powracam do hobby -- przeskakując do modelarstwa lotniczego (technicznie to mój pierwszy projekt!) i trafiając od razu na mielizny swej niewiedzy.
Otóż: do zbudowania i pomalowania mam model myśliwca Mirage IIIC firmy Academy -- model prosty i niedrogi.

Do malowania zakupiłem farby Humbrol Enamel. Niestety... "Od zawsze" malowałem farbami Citadel (a te, o ile się nie mylę, są akrylowe, czy też wodno-akrylowe) -- ot, sprejowało się model podkładem, odkręcało słoiczek z farbą, i do boju... Niestety, nie doczytałem, że moje humbrole są olejne. No więc wymieszałem srebrną farbę, zamoczyłem pędzel i... kupa. Farba kładzie się fatalnie; powstają paskudne smugi, spod spodu przebija plastik. Podejście pierwsze: porażka.
Doczytałem, doinformowałem się (wstyd, że do tej pory właściwie nie rozróżniałem rodzajów farb), zakupiłem rozcieńczalnik -- olejek terpentynowy. Zakropiłem go "na oko", wymieszałem i... znowu to samo. Właściwie żadnej poprawy. Z rozpędu pomalowałem sporą część modelu, efekt zaś tak samo parszywy, jak przy pierwszym podejściu. Smugi po pędzlu, cienka, nierówna warstwa farby. Częściowo pomalowany Mirage wygląda katastrofalnie.
Więc ponownie doinformowałem się. Wydaje mi się, że za słabo rozcieńczyłem farbki. Dodałem terpentyny raczej mało, farba zasadniczo nie zmieniła konsystencji (jest dość gęsta; czytałem, że powinna być dość mocno rzadka). Więc jak właściwie powinno się to robić, czy ktoś może przybliżyć ten proces?
I druga sprawa. Co się popaćkało, to już popaćkane. Potrzebuję te farby olejne usunąć, a z kwerendy internetowej wyszło mi, że powinienem użyć sody kaustycznej. Mam ją na podorędziu. Jak myślicie: rozpuścić granulki w ciepłej (ale nie gorącej) wodzie i chlup, zabrać się do moczenia / szorowania szczoteczką?



