Ponieważ Zero jest wciąż uziemione w hangarze z powodu braku owiewki (reszta prac została dokończona) postanowiłem nie obijać się i podłubać przy czymś nowym. Wpierw zacząłem Su-22, praca utknęła ze względu na upierdliwy plastik i niewdzięczny projekt, następnie rozgrzebałem Fw-190 od Hellera, tu już lepiej ale w wyniku mojego błędu musiałem się męczyć przeokropnie w przejściem skrzydło-kadłub i zmęczony walką ze szparami odłożyłem prace.
Wtem pojawił się kolega Michał Gontarz z ofertą wykonania lajtowego modeliku Spitfire'a z zestawu easy kit Airfixa. Przyznam że owa oferta zadziałała na mnie jak czekolada na modelarskiego doła
Prace zacząłem już jakiś czas temu, ale ze względu na okres wakacyjny i częste wyjazdy, a co za tym idzie, notoryczny brak czasu wstawiam relację dopiero teraz.
Postanowiłem nie szaleć z waloryzacją modelu Airfix'a, a jedynie zdecydowałem się nieco, zaznaczam, nieco uatrakcyjnić uproszczoną i zabawkową formę owego samolotu. Czas na zdjęcia
Rzut gałką oczną na całą zawartość pudełka

Głównymi obszarami upgrade'u stały się komory podwozia i wnętrze kabiny. Jestem minimalistą więc bez szaleństw i upychania detali gdzie się da, ot takie waloryzacyjne feng-shui

Zbliżenie na luki podwozia. Zaślepiłem dziury kawałkami polistyrenu i dodałem imitacje wzmocnień z nitek plastiku. 6 elementów i od razu weselej

I mebelki z kabiny. Fotel wymagał gruntownego szlifowania wiec ogoliłem go na łyso, co z kolei pociągnęło za sobą konieczność odbudowania na nowo zagłówka i podłokietników. Ponieważ w plecach fotela była spora dziura (służąca do zamocowania ludzika dołączonego do zestawu) postanowiłem również dorobić perforowane podusie pod pupcie i plecki potencjalnego pilota

Następny etap to dodanie kilku pręcików plastikowych na ścianek kabiny, położenie podkładu i pomalowanie wnętrza.
K.









