













Do modelarstwa wróciłem zaledwie rok temu po kilkunastoletniej przerwie. Zacząłem kilka przypadkowych modeli, ale w końcu wpadłem na pomysł, że ponieważ interesują mnie zwłaszcza kamuflaże samolotów będę robił po kilka modeli każdego typu samolotu, aby nie uronić żadnego ciekawego okazu. Założenia są następujące: wybieram dobry i tani model, wyszukuję zdjęcia najciekawszych (czyli dla mnie nietypowych) kamuflaży i oznakowań, opracowuję schematy malowania, kupuję potrzebną ilość modeli po cenie hurtowej i sklejam je trzymając się pewnych założeń (sklejam porządnie, ale szybko - bez fajerwerków typu nity, oddzielne stery itp., raczej nie poprawiam błędów modelu i go nie uzupełniam, chyba że jest to bardzo widoczne, czasem zrobię coś otwartego..), zlecam wykonanie masek, maluję dbając szczególnie o oddanie wiernego kamuflażu, a mniej uwagi zwracając na np. ślady eksploatacji (chyba, że są one tak wyraźne i duże, że stają się częścią kamuflażu) czy na wnętrza, a gotowe modele dołączam do swojego Muzeum Kamuflażu Samolotów z II Wojny Światowej.
Wiem, że modelarze czasami robią po dwa.. trzy modele tego samego samolotu, przeważnie w innych wersjach. Jednak nie znalazłem żadnych konkretnych informacji na temat takiej „produkcji” także wszelkie uwagi i spostrzeżenia przyjmę z wdzięcznością. Szczególnie działam po omacku robiąc schematy malowań na podstawie zdjęć.
Jak „prototyp” mojej działalności wybrałem Tajfuna. Cena przy zakupie hurtowym wyniosła ok. 37zł za sztukę. Jedyny model jaki istnieje jest w miarę ok. i pewnie za mojego życia nie powstanie lepszy, także nie ma się co zastanawiać. Z mankamentów: ma dość grube linie podziałowe. Ciężko jest też spasować osłonę kabiny z kadłubem, zwłaszcza, że kadłub jest bardzo cienki na górze i nie można go spiłować, aby wyrównać z osłoną (polecam po sklejeniu połówek kadłuba nalać tam od wewnątrz cyjanoakrylu). Model uzupełniłem jedynie o poziomą poprzeczkę między rzędami tłoków silnika, widoczną nawet na rysunku pudełkowym wersji Profipack. Jeśli mi starczy cierpliwości to dorobię też uchwyty po bokach kadłuba ułatwiające wsiadanie do samolotu.
Samolot ten prawie nie miał wersji – w zasadzie różniły się tylko wierzchołkiem statecznika pionowego i śmigłem. Był używany w wielu krajach, także ilość malowań jest duża, a jednocześnie tylko mała część istnieje w postaci kalkomanii, także pole do popisu jest spore. Dodatkowym plusem (jako dla nowicjusza) jest prosta konstrukcja czy brak uzbrojenia. Miałem zrobić 10 sztuk, które skleiłem (tzn. przygotowałem do malowania) w październiku (zajęło mi to miesiąc pracy.. prawie codziennie), ale dzięki pomocy Forumowiczów, którzy na jesieni pomogli mi z nieznanymi zdjęciami postanowiłem zrobić 21 modeli – kupiłem w sumie 20 weekendów i jednego profipacka, którego maski do kabiny miały służyć jako wzorzec dla pozostałych, a sam model chciałem zrobić jako „fullwypas” i nieco rozbebeszony, z odjętymi skrzydłami i ciągnięty przez samochód. Jednak jakoś nie mam do niego serca i na razie ugrzązł w szufladzie, zwłaszcza , że nie wiem jaki i skąd wziąć odpowiedni samochód..
Sam pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Czas powstania jednego modelu znacznie się skraca. Raz myślę jak coś zrobić, próbuję, szukam w literaturze.. a potem tylko lecę taśmowo. Można sobie opracować optymalny sposób obróbki na pierwszym modelu – takie bardzo drobne niuanse..np. jak trzymać daną część, czym obrabiać… i potem robi się to bardzo przyjemnie. Nawet nie ma potrzeby sprawdzania przed klejeniem po raz n-ty czy jakieś części pasują do siebie (oczywiście części wyjęte z ramek – jeśli sklejamy ze sobą jakieś sklejone wcześniej komponenty to zawsze trzeba najpierw spasować). Jeśli pasują w trzech pierwszych to pasują też we wszystkich następnych. Z kolei wszelkie otwierania, modyfikacje modelu zajmują nieproporcjonalnie dużo czasu. Niestety stało się coś , czego się obawiałem – że przy takiej ilości modeli pogubię części. Prawie już się udało wszystko skleić.. ale jednak wyparował mi jeden bok wnętrza kabiny – także przy okazji: może ktoś ma taki złomiasty model i mógłby się go pozbyć za symboliczną złotówkę?
Wypraski wszystkich modeli są w zasadzie identyczne. Maleńkie wypukłe rysy od dołu centropłata i na boku kadłuba są identyczne we wszystkich modelach. Jest to wynik zużycia form, bo na modelu wyprodukowany kilka lat temu ich nie ma. Nieliczne sztuki miały minimalną nadlewkę przy osłonie kabiny. Z kolei pakowanie modeli jest często inne. Dwie czy trzy sztuki miały za to pokrzywione główne części. Wnioski dla mnie są następujące: jeśli kupuję jeden model i mam możliwość wybrać go spośród kilku modeli z tej samej partii nie ma sensu szukać tego o lepszych wypraskach, ale warto sprawdzić, czy części nie są pogięte.
Okazało się, że w modelu są dwa śmigła, ale oba metalowe. Ze zdjęć wynika (a zgromadziłem ich 268), że większość Tajfunów miała śmigła drewniane. Myślałem, że uda się powielić śmigło od Storcha, bo tam stosowano takie same, jednak wyszła na jaw kolejna trudność – Storchy miały na śmigło nakładany jako kołpak stożek trójkątny z dużą śrubą, a tylko mała ilość Tajfunów miały takie same śmigło – w większości stożek był nieco wyoblony i miał małą śrubę pośrodku. W każdym razie kupiłem żywicę i sylikon.. i będę powiększał.. ilość śmigieł
Na próbę opracowałem maski dla kilku modeli. Koszt wycięcia formatu A4 w Pmask wyniósł 20zł, a w Monteksie 17zł (+wysyłka). Jednak jakość wydaje się lepsza w Monteksie. W Pmask linie proste wydają się być lekko zafalowane a drobne detale gorsze. Jednak zrobię jeszcze próby jak wychodzą z nich malowane znaki i czy jest różnica, zwłaszcza, że maski muszę jeszcze raz opracować, bo zrobiłem za małe brzegi wokół znaków. Na razie namalowałem znaki na boku jednego modelu – wyszło dosyć dobrze. Farba nie podpłynęła pod maskę, kelner wyszedł dość fajnie, chociaż nie ma białej kropki pod pachą – po prostu była tak mała , że zapomniałem ją przykleić, a teraz już nie będę poprawiał aby nie popsuć.
Samo sklejanie jest w zasadzie taśmowe – musiałem tylko policzyć ile modeli ma mieś statecznik w wersji D. Jednak malowanie to już inna sprawa – przecież każdy model jest inny no i tu już trzeba uważać, aby się nie pomylić, zwłaszcza, że dwie kanapy pomalowałem na niebiesko (bo widziałem, że tak jest w jednym ze współczesnych Tajfunów, czyli mogło tak być także dawniej) no i te modele też muszą być niebieskie. Zaliczyłem już np. taką wtopę, że pomalowałem wszystkie dyski kół na RLM 02 (zgodnie z instrukcją). Na ok. setce zdjęć widać ten element i ani jeden samolot nie miał go jasnego – były one czarne błyszczące i z czasem matowiały. Teraz mam problem z kolorem chodników na skrzydle. Myślałem, że były one z gumy, czyli kolor opon. Jednak na większości zdjęć chodniki są jasne. Myślę, że były one początkowo z gumy, ale potem się rwały więc je usuwano i zostawał goły metal – czy mam rację? Nie wiem także jak zinterpretować kamuflaż na prawym skrzydle tego Aldona. Ja widzę tam trzeci, jasny kolor, którego nie ma na pozostałych elementach samolotu. Może ktoś pomoże?

No i kolejna wtopa: okazało się, że maski na kabinę nie są symetryczne. Zwłaszcza przedni wiatrochron. Poza tym maski które otrzymałem słabo pasowały do kabiny. Spróbowałem przerysować je od nowa jeszcze raz, ale okazało się, że tu się nie pomyliłem – największa różnica nie przekraczała 0,1mm, czyli zrobiłem to dobrze. Aby się przekonać, czy oryginalne maski do kabiny są tak kiepskie zamówiłem nowe – za kilka dni je dostanę i zobaczymy. Niemniej w międzyczasie robiłem różne próby z maskowaniem kabin i okazało się, że najbardziej odpowiada mi metoda naklejania folii Oramask 810 i cięcia na żywca skalpelem. Robię to pod lupką zegarmistrzowską na nieprzyklejonej osłonie i jestem zachwycony rezultatem – nawet jeśli się odrobinę pomylę i nie przytnę przy samej krawędzi to różnica jest tak małą, że nie widać jej gołym okiem. Zamaskowanie jednej kabiny (14 okienek) zajęło mi 40minut – porównując to z czasem, jaki muszę przeznaczyć na skopiowanie masek, zlecenie wycięcia, wycieczki po odbiór na pocztę.. itd.. no i samego naklejania – może się okazać, że taką metodę przyjmę jako standardową – zwłaszcza, że arkusz A4 samej folii kosztuje 1zł. I jeszcze tak przy okazji: skąd wziąć precyzyjną linijkę, która miałaby tak wąskie kreseczki, aby można było mierzyć z dokładnością do 0,25mm – miałem kiedyś taki zwykły kalendarzyk z miarką, ale gdzieś mi zginął
Może ktoś ma jeszcze jakieś ciekawe schematy malowania Tajfuna? (warunek: z czasu wojny). Lista malowań jeszcze nie jest do końca zaklepana.. albo mogę jeszcze dorobić jeden, czy dwa modele Tutaj linki do wątków, gdzie wałkowaliśmy malowania – część spraw czeka jeszcze na wyjaśnienie..
viewtopic.php?f=3&t=75530
viewtopic.php?f=3&t=75572
viewtopic.php?f=3&t=75612
viewtopic.php?f=3&t=75624
Tutaj kilka opracowanych schematów. Oczywiście na widoku z góry i z dołu nie ma oznaczeń z kadłuba - z lenistwa.. tzn. chciałem powiedzieć z optymalizacji czasu Proszę o ewentualne uwagi.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc, Michał
















