Uff, kabinka gotowa.
Ale się narobiłem, na złościłem, ale mimo wszelkich przeciwności losu, jakoś to pomalowałem, choć łatwo nie było.
Tak jak było pisane wcześniej, kabinka choć bardzo ładna (wciąż tak uważam), to jednak bardzo niedopracowana.
Spasowanie jej w kadłubie to efekt szlifowania zarówno kadłuba jak i samej wanny.
Nie powiem, nie trzeba szlifować niczego na grubość papieru, aż tak źle nie jest, ale jak na dedykowaną do tego modelu część, to Aires totalnie to schrzanił.
Inna sprawa, że nie wygląda mi to w ogóle na dedykowaną kabinę, wbrew temu co napisali na opakowaniu.
Do tego te kuriozalne przyciski na bocznych konsolach, których pomalowanie graniczy z cudem.
Na szczęście jest jeszcze w przyrodzie pędzelek 0000 i czarny wash (no i wykałaczki), więc da się nad tym zapanować.
Panele nie wyglądają zbyt schludnie, ale po prostu takie są: nieregularne rozmiary przycisków, trudno to pomalować tak żeby wyglądało jak w prawdziwym samolocie.
Sama kabinka malowana kolorem C308, panele to matowa czerń. Żeby je trochę urozmaicić, zapuściłem w linie pomiędzy panelami, bardzo jasny, szary wash, co znacznie poprawiło wygląd.

Na szczęście blaszki i filmy są zrobione dobrze i wszystko ładnie pasuje.

Osłonę antyodblaskową mocno pobrudziłem (nie wiem czy nie za mocno) umbrą i szarością (washe), bo na zdjęciach widziałem że ten element samolotu jest bardzo poprzecierany i zakurzony.
Pomalowałem ją zaś mieszanką NATO Black i czarnego matu.

A tak wygląda kabina z bocznymi panelami.
Wpasowanie ich do kabinki tak aby krawędzie tych paneli schodziły się z krawędziami kabiny kosztowało mnie sporo pracy.
Trzeba było mocno zeszlifować same panele, jak i usunąć dużo plastiku z boków kabiny.
Inaczej krawędzie paneli wystają poza ranty kabiny i wygląda to niezbyt dobrze.
Na zdjęciach panele odrobinę odstają, ale to dlatego że nie są przyklejone.



Po tym wszystkim spodziewam się, że malowanie fotela powinno być czystą przyjemnością.