Z łezką w oku oglądam prace przy tym traktorze.
Pierwszy raz ujrzałem tę bestię, gdy byłem niższy niż tylne koło.
Na siedzeniu siedział pan w białym (kiedyś był to biały kolor) podkoszulku i miał na głowie taki berecik z kolorowej siatki, w zębach obowiązkowy papieros (wtedy dla mnie to był PRAWDZIWY mężczyzna

) potrafiący ujarzmić tego potwora.
Innym razem, zimą ( a były wtedy zimy z normalną temperaturą ok - 20 stopni, taki mieliśmy klimat

) pan traktorzysta próbował, moim zdaniem, podpalić

to cudo techniki, podkładając płonący wiecheć pod traktor. Potem dowiedziałem się, że tak odbywał się rozruch traktora w warunkach zimowych.
Z sentymentem będę tu zaglądał.
Adam