Jakiś czas temu polepiłem model długonosej foki. W sumie prawieTAMIYA z pudła z jednym maleńkim zonkiem po drodze (ale o tym w swoim czasie).
Kokpit praktycznie bez dodatków, poza edwardowymi pasami.
Całość w panzergrau tamijowskim udającym RLM 66 tu i ówdzie porozjaśnianym, złoszowany gotowcami AK.
Fotel poleciałem w RLM 02 - gdzieś wypatrzyłem w internetach - miłe ożywienie monotonnej szarości.


Foka posklejała się do kupy całkiem przyzwoicie, z jednym małym wyjątkiem - przejście skrzydło / kadłub.
Po przyklejeniu płata na cienki klej tamiji pojawiła się szpara w wyjątkowo paskudnym miejscu.

Dziury zalałem CA dociskając skrzydła do kadłuba i wymywając farfocle debonderem.
Trochę czasu musiałem spędzić na szlifowaniu, ale po kilku kwadransach jakoś udało mi się to wyprowadzić.


Pokrywa kadłubowych km-ów po prawej stronie też się umiarkowanie zeszła z resztą więc musiałem jej poświęcić odrobinę czasu. Dość, że wszystko udało się wygłaskać..

Dorę udało mi się nawet pokleić na plastelinę i postawić tradycyjnie na beczce.
Zarzuciłem podkład z gęstej (tak 1:2) tamijowskiej farbki XF 19, dokupiłem żywiczne wydechy z QBka i koła z edwarda.
Kwestia malowania okazała się być małą enigmą.
Pierwsza wersja, z kalkomanii Aeromastera zakładała zrobienie "kicura".
Po riserczu w internetach i konsultacjach postanowiłem jednak zrobić żółtą 15-kę.
Biorąc pod uwagę legendarny germański bajzel z końca wojny ta opcja daje spore możliwości jeśli chodzi o malowanie.
Preszejding tradycyjnie bez wodotrysków.

Lotki, ster kierunku i triebwerkverkleidung (cóż za magiczne słowo
Niestety w trakcie malowania zbyt grubo obszedłem sie z modelem i musiałem na nowo szlifować przejście kadłub / skrzydło z lewej strony...

Po tym małym przerywniku zacząłem właściwe kolorowanki.
Najpierw metalizer na spód skrzydła, maskowanie...

...RLM 81 na spód...

... i na skrzydła, złamany gunze H 308.
Ster wysokości dostał mix gunze H 308 i RLM 82. Ten ostatni poleciał również na grzbiet przed wiatrochronem, tak żeby przebijał spod RLM 81.


Teraz mój ulubiony moment czyli wyklejanki przed pacykowaniem kadłuba.

















