RAV napisał(a):Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby "Dywizjon 303" był na poziomie "Czasu Honoru". Mieszanka historii i fikcji strawna dla zdecydowanej większości widzów, którzy są w stanie przymknąć oko na uproszczenia lub ich nawet nie zauważą. Tylko że to nie będzie serial (a szkoda), więc i z Fiedlera niewiele zostanie, bo trzeba będzie wybrać jakiś pojedynczy wątek zamiast podgryzać wszystkie po trochu, żeby nie zrobić kolejnego "Wiedźmina" (streszczenia serialu).
Na początku byłem sceptycznie nastawiony do "Czasu Honoru", ale z czasem rzeczywiście zrobił się z tego całkiem dobry serial.
Jeśli chodzi o książkę Fiedlera to masz racje - trzeba niestety wyciąć sporą cześć fabuły, bo nie da się tych wszystkich opowieści zmieścić w pojedynczym filmie. Zobaczymy jak sobie z tym poradzą - mam nadzieję, że nie wyjdzie z tego coś tak słabego jak jak wspomniany "Wiedźmin".
greatgonzo napisał(a):Producent nie musi wnosić żadnego kapitału.
Teoretycznie nie, ale musi ten kapitał na produkcję filmu zapewnić (znaleźć finansowanie), bo jest jak gdyby kierownikiem projektu "Film".
greatgonzo napisał(a):I nie ma żadnego problemu, by inwestor potraktował swoją inwestycję czysto biznesowo, nigdy nawet nie widząc scenariusza, planu produkcji, albo gotowego filmu.
Jak ją traktuje czysto biznesowo (liczy na zysk) to raczej powinien być zainteresowany co tam smaży ekipa (przynajmniej w ogólnych zarysach).
greatgonzo napisał(a):I ja piszę o zasadzie, nie o polskich realiach, bo jak wspomniałem nie wierzę, że polska kinematografia jest w stanie udźwignąć taki film. Nie tylko ze względów finansowych.
Nie przesadzajmy - to nie jest film tani (do zrealizowania w jednym mieszkaniu), ale i nie taki, który byłby poza zasięgiem takiego kraju jak Polska. Zgodziłbym się z takim twierdzeniem gdyby ktoś u nas się porwał na przykład na robienie obrazu o podbojach mongolskich, bo to rzeczywiście wymagałoby ogromnego nakładu środków.
greatgonzo napisał(a):A to, że publiczny grant zamieni film z rozrywkowego badziewia klasy C, na ambitny produkt klasy B to wg mnie nie jest szczególny zysk.
Wątpię by ktoś chciał ciągnąć taki film w kierunku "kino ambitne", przede wszystkim sam temat sprawia, że bardzo ciężko by to było wpasować w taki schemat.