Trzy lata!
Tyle czasu mi zajęło zmontowanie kilku ludzików do scenki rodzajowej!
Co prawda musiałem kupić pasujące mi zestawy i zrobić kopie żywiczne, bo gumowaty plastik nie nadawał się do niczego. Bardzo kiepsko odlewały się paluszki, więc kilku z nich ma dorabiane przeze mnie z pręcików plastikowych. Ponadto musiałem niektórym podorabiać odpowiednio upozowane ręce, a niektórym zdjąć buty. Dodam do tego ich nieustanną tendencję samobójczą, kończącą się urazową amputacją kończyn, co zmuszało mnie do jazdy nosem po podłodze. Wystarczy jeśli powiem, że miało być ich jeszcze dwóch, ale jednemu głowa przeniosła się w inny wymiar, a z drugiego pozostał tylko Wincenty Kadłubek. To wymuszało dość duże przerwy na ochłonięcie, bo inaczej ścierałbym je z obcasa. Jednak ostatnio ramach sprzątania "niedoróbków", sprężyłem się z malowaniem i mam gotowy zestaw pacynek.
