astarott, Kuba P.: Kuba, się normalnie zarumieniłem
Dziękuję Panowie.
shadowmare: To wynika z dwóch powodów.
Pierwszy to taki, że nie mam jeszcze wystarczających umiejętności na stosowanie takich eksperymentów... może w następnych modelach pokuszę się o coś więcej.
A drugi - w moim odczuciu ważniejszy - to taki, że nie bardzo przekonują mnie te wszystkie, szeroko stosowane efekty. Z racji zawodu trochę się samolotów w życiu naoglądałem... rzeczywistość wygląda nieco inaczej niż zdjęcia, w dodatku czarno białe.
Samoloty nie brudzą się tak, jak byśmy chcieli...
Ale to oczywiście moje zdanie. Dzięki za głos w dyskusji.
Jako że klapy zostawiłem na sam koniec, wziąłem się za rury wydechowe.
Najpierw element z zestawu nawierciłem cienkim wiertłem.
Potem pomalowałem go metalizerem C214, i przybrudziłem rdzawymi pigmentami. Przed malowaniem posmarowałem cały element rzadkim klejem Tamiya, żeby metalizer lepiej się trzymał powierzchni.
I na koniec przykleiłem we właściwe miejsce.
Trochę te rury za bardzo błyszczące wyszły... trzeba będzie lekko przytłumić.
Teraz paliwomierze.
Zaczęło się od kawałka opakowania płyty cd, jako materiału wyjściowego.
Wycinakiem zrobionym z igły lekarskiej wyciąłem kilka krążków.
Teraz trzeba było wykonać linie, imitujące podziałkę. Jako że krążek ma niewiele ponad 3mm średnicy, łatwo nie było
Na początku z kawałka plastikowej płytki wykonałem szablon.
A potem przypomniałem sobie, że w domu mam takie oto urządzenie:
Więc sprawdziłem, czy da się to zastosować do celów modelarskich. Dziwnie się z tym pracuje - może to kwestia przyzwyczajenia - ale efekt jest chyba więcej niż zadowalający.
Nacięte linie zalałem kroplą żółtej farby, a jak wyschła, zeszlifowałem na gładko.
Potem ostrożnie wywierciłem mniejszy otwór, starając się, żeby był w miarę wycentrowany.
Środkową część wykonałem z kawałka plastikowego okrągłego profilu, a imitację wskazówki - z kawałka papieru pomalowanego na czarno. Szybkę imituje kawałek przezroczystej pleksy wycięty igłą.
I gotowy komplet:
Dziury w skrzydłach trzeba było wykonać wcześniej, oczywiście... teraz było z tym trochę gimnastyki. Musiałem tylko podczas wiercenia trzymać model do góry nogami, żeby wióry wypadały na zewnątrz
I w momencie, kiedy już wszystko było gotowe, podczas przymiarek jeden z paliwomierzy wpadł do środka
Póki jeszcze grzechotał w skrzydle, miałem nadzieję, że uda mi się go jakoś wyciągnąć, ale niestety zaklinował się gdzieś... Nie było rady, trzeba było zrobić kolejny.
Tak że mój Jak, jako jedyny Jak-3 na świecie, ma na pokładzie trzy paliwomierze
Wróciłem na chwilę na dół, żeby trochę przybrudzić skrzydła, usterzenie i tył kadłuba. Biedronka tradycyjnie z farby olejnej.
Jeszcze trochę śladów robionych kredkami - i dół gotowy.
Do zrobienia washa na górze wykorzystałem tym razem specyfik firmy Tamiya.
Po wytarciu washa zabrałem się za zdrapki.
Niestety, mimo mych najszczerszych chęci, zalewania modelu hektolitrami wody i drapaniu czym popadnie, farba za diabła nie chciała zejść... nie wiem, gdzie był błąd. Może po prostu zapomniałem o lakierze do włosów pomiędzy metalizerem a farbą?
Nie było rady, srebrna farba i pędzel w dłoń.
A na koniec - okopcenia za rurami wydechowymi.
Jako że na zdjęciach, które mam, samolot Zacharowa nie jest jakoś specjalnie osmolony, starałem się zrobić raczej delikatne cieniowanie - pigmenty MIGa wcierane pędzelkami.
I tyle na tę chwilę.
Z listy do zrobienia spadają rury wydechowe, paliwomierze i zdrapki, wskakują natomiast światła pozycyjne na końcach skrzydeł.
Jakby się kto pytał - kołpak śmigła i samo śmigło w ogóle jeszcze nie było brudzone, dlatego jest takie czyste
Do następnego odcinka.