Grzebiąc w necie dorwałem takie trzy zdjęcia 712 w locie - z portalu Aviateam, Muzeum Lotnictwa w Krakowie oraz z jakiejś grupy miłośników Limów i Migów 15/17 na FB (to ostatnie).
W albumie z MLP jest jeszcze kilka zdjęć tej maszyny z wczesnego okresu pobytu w placówce, na przykład takie:
Model jak to model, powstawał raz w euforii i szale uniesień a innym znowu razem w bólach i mękach. W sumie to zrobiłem go wyłącznie z zestawów Eduarda - plastiku i żywic (Brassiny z hamulcami aerodynamicznymi i kokpitem). Model fajny i dobry, choć moim zdaniem trudny. W tunelu wlotowym widoczne są bardzo brzydkie łączenia ścianek bocznych i pierścienia, które postanowiłem wyprowadzić na gładko. Podobnie we wnęce przedniego koła - na bocznych ściankach ukośnie przebiega łączenie dwóch łączonych części przez co rozjeżdża się "żebrowanie" ścianki. To też szlifowałem na gładko i potem robiłem na nowo detale ścianek. Miejsca tam tyle, że jedyne podejście było ze skrawkiem papieru ściernego przyklejonego na koniec wykałaczki. Każdy z tych elementów obrabiałem przez kilka wieczornych sesji. Było warto bo by mnie to teraz strasznie drażniło. Z innych poprawek zestawu dodałem lufy i podstawę anteny z zestawu Mastera. Lufy 23mm działek lepiej zrobić z igieł iniekcyjnych, ale dla NS-37 i podstawy anteny Master nie ma konkurencji - te dwa detale na prawdę znacznie poprawiają model. Dodałem jeszcze jakieś kabelki z drucików i wyciągniętych ramek w hamulcach aerodynamicznych i na goleniach.
Malowanie to Alclad, mocno rozcieńczony i nakładany w kilku warstwach. Wybrane panele inspekcyjne wcześniej psiknąłem czarnym a resztę modelu szarym podkładem. Na to olejny wash, trochę suchych pasteli i matowy werniks. Po drodze nałożyłem też kalki z zestawy Sagittarius. Fajny zestaw, ale kalki są trochę grube i widać na nich jakby ciemniejszy kontur na numerach burtowych. Wot wsio.
A model tak mi wyszedł.