W ramach zlepienia czegoś w 1/48 wyciągnąłem z pudełka rozgrzebany wieki temu model najładniejszej wersji Spitfire'a - Mark VIII. Model zacząłem budować 1,5 roku temu (a może dwa). Na poniższych zdjęciach widać w jakim jest stanie obecnie. Niestety kleiłem wtedy na szybko i to wylazło. Pierwszy problem ujawnił się gdy kleiłem połówki kadłuba. Jeśli dobrze pamiętam blaszka Eduarda była za duża...zanim się zorientowałem siedziałem z pilnikiem do metalu i trochę spiłowywałem by przed kokpitem nie została zbyt szeroka szpara. Niestety miało to chyba wpływ na resztę budowy, szczególnie na osłonę silnika. Nic to, przy kolejnej Ósemce będę bardziej uważał i pracował wolniej...to się nazywa nauczka na przyszłość. Pierwotnie miałem ten model wyrzucić, ale postanowiłem powalczyć i wykrzesać z niego co się da.
Plan na dziś jest skromny. zlikwidować resztę zbędnych szpar, podoklejać jakieś drobiny i zacząć walkę z zamknięciem kokpitu. Czy mi się uda, czy nie, z góry dziękuję Jackowi Bzunkowi za wskazówki.
Trzymajcie kciuki za to bym wytrwał do końca.