Przedstawiam czwarty tegoroczny ukończony projekt w międzyczasie trzech kolejnych. Miało być szybkie dokończenie "półkownika" i jak zwykle w takich przypadkach wyszła totalna przebudowa. Model to klasyczna Tamiya uzupełniona o szczególiki upodabniające do wersji Mk.II, małą blaszkę Edka i wkład własny. Budowa szybka, miła i przyjemna. Model przedstawia maszynę PK-H P8387 o nazwie własnej Barty z dywizjonu 315 PSP stacjonującego w Northolt w Sierpniu 1941 roku. Duże szachownice odziedziczył po wcześniejszej służbie w dywizjonie 308, a we Wrześniu został przebudowany na wersję Mk.V. Malowany Gunziakami serii H i C, brudzing specyfiki Miga, AK i oleje artystyczne. Tradycyjnie miłego odbioru życzę .
Kolejny plus dodatni za odmrażacz chłodnicy, a kolejny minus ujemny za pozostawione bez szpachlowania krawędzie styku boków wiatrochronu z kadłubem - wynik unifikacji zestawu Tamki dla późniejszej wersji wiatrochronu, gdzie był podział blach w formie takiej płaskiej sinusoidy jaką niestety obserwujemy - nieprawidłowy przy wiatrochronie z zewnętrznym szkłem pancernym z jakim mamy tu do czynienia. Tym niemniej całokształt prezentuje się bardzo ładnie.
On tam jest nieprawidłowy dla obu wersji wiatrochronu, o ile pamiętam. Niestety modelarza, który się tym zajął ze świecą szukać. Podobnie jest z chwytem powietrza do gaźnika, który w zestawie zrobiony jest w sprzeczności z oryginałem, podobnie jak wydechy. Zbędny jest też łom w drzwiach do kabiny. No i przewodów hamulcowych to ja się w tym modelu dopatrzeć nie mogę. Oj, chyba ich nie ma .
greatgonzo napisał(a):(...) No i przewodów hamulcowych to ja się w tym modelu dopatrzeć nie mogę. Oj, chyba ich nie ma . (...)
Są, są, tylko bardzo cienkie i srebrne, ale na 1 i 4 fotce widać. Całość, poza skromnymi, acz wychwyconymi minusikami, bardzo mi się podoba. Mk II to taki trochę niszowy temat wśród "złośnic", tym bardziej inicjatywa warta pochwał!
Aleksander Górski ..."be yourself, no matter what they say"...
A tak, te to są. Ale to nie są przewody hamulcowe, tylko element zabezpieczający przed nieprawidłową kolejnością prac, przy rozbieraniu amortyzatora. Taka przedłużona zawleczka zabezpieczająca. Hamulcowe w tych wczesnych Spitach szły wciśnięte w kąt między golenią, a osłoną goleni (dość cienkie - sztywne), po czym przechodziły w gumową część wywiniętą do piasty na osłonie koła z tyłu (na górze też była gumowa część na zagięciu). W rezultacie te przewody są na zdjęciach samolotu niewidoczne i potrzeba specjalnego ujęcia, by je wypatrzeć.
Za to, oczywiście fajnie, że ta zawleczka w modelu jest.
Tu technicznie jesteś lepszy . Całe życie dotychczasowe byłem przekonany, że to przewody hamulcowe, schodzące potem na tylną część osłon podwozia. No cóż - żaden ze mnie inżynier, jeno konował . Jakbyś mnie zapytał o żyły, albo tętnice, byłbym zdecydowanie lepszy! Ale trzeba było od razu to napisać, że to co widać, to nie przewody hamulcowe - może byłbym się był nie wygłupił
Aleksander Górski ..."be yourself, no matter what they say"...
A bo ja wiem, co tam Jacek wypatrzył? Może tam są te przewody hamulcowe. Na 100% to dalej nie wiem. Ten drut jest daleko za cienki na przewód hamulcowy i model to ładnie oddaje.
Panowie dzięki za dobre słowo. Żeby rozwiać wątpliwości, tych właściwych przewodów hamulcowych z tyłu goleni w tym modelu nie ma. One są praktycznie niewidoczne i odpuściłem je jak w wielu innych Złośnicach które zbudowałem. Zawsze jednak dorzucam tą linkę która idzie z boku i przodu goleni, jest to dla mnie element charakterystyczny dla Spita tak samo jak dla Hurricane'a przewód biegnący po osłonie podwozia od wewnątrz. W planach jest jeszcze jedna dwójka, tym razem z Rotolem.