-Panie kapitnie, jakiś japoński niszczyciel za rufą, szybko się zbliża...
-Cicho, zajętym!
- Panie kapitanie, on nas mija!
- Spokój tam na oku!
- Panie kapitanie, on zniknął za horyzontem , daleko przed dziobem!
- Co on plecie? Japoński niszczyciel? Tak szybko nas minał? Już na mecie? Chyba nawet coś tam sam widziałem... Nieee, to fizycznie niemożliwe, on nie miał prawa istnieć.
Panowie, dziękuję za komentarze, taki doping jest bardzo miły w zmaganiach z twardą materią. Zaręczam, że działam wciąż dalej, tylko niestety jeszcze nie wypłynąłem na szerokie wody. Chwilę zwątpienia przeżyłem po tym jak mój kot zwalił mi model i odpadł cały "sufit" przedniej nadbudówki + pogięła się blaszka "okienna". Przez kilka chwil myślałem, że odpuszczę już sobie go całkiem, ale twarda nińdzia wszak mientkom być nie może! Kilka wieczorów i udało się doprowadzić do stanu początkowego, choć nie wszystko niestety...
A więc wróćmy do naszego ulubionego miejsca, czyli mostka i okolic. Jeszcze Was nie nudzę
? Bo siebie już dawno! Jak już wspominałem, długo się zastanawiałem, jaki kształt mógł mieć górny pokład "Broadwaya". W końcu wymyśliłem - i zrobiłem.
Podstawa - płytka polistyrenu, greting - fototrawiona krateczka Parta (jako kratka byłaby nędzna, bo płaska , za to w tej roli - sprawdza się świetnie. Za inspirację dziękuję kol. Donalyahoo) Ekrany - z blaszki WEM. Wewnętrzne imitacje relingów - (około 30 elementów) głównie cyna.
Tak to będzie wyglądać z grubsza + jeszcze drabinka oraz schody+ jakieś wyposażenie (rury głosowe etc.). Jak widzicie, zacząłem model natryskiwać surfacerem, żeby wiedzieć co jeszcze podszlifować. Ten dziwaczny kształt jest podobny do tego co jest w planach "Campbeltowna", jednak w międzyczasie wpadła w moje ręce rewelacyjna książka "Atlantic Escort". Było tam zdjęcie innej jednostki, HMS Churchill i teraz wydaje mi się, że ten górny pokład powinien mieć inny nieco obrys (ktoś chce fotkę?). Ale nie ma bata, żebym to jeszcze przerabiał.
Jak widać, pod Surfacerem trochę to schludniej wygląda. Panowie ze stoczni wreszcie się zaczynają starać. Widać też nawiercone dodatkowe bulaje, które widać na fotografiach oryginału.
No i cóż - ten moment musiał nastąpić - opuszczamy część dziobową
Widok rufy z blaszanymi dodatkami a także obecnie juz zeszlifowanym gniazdem wyrzutni torpedowej.
Detale, które obrabiam na boku (blaszka WEM) - antena radaru, maszt - podstawa reflektora, jakieś schody, i jeden z nawiewników. Kratka na nim pochodzi z herbatki zielonej Lipton - jej opakowania to bardzo fajne, deliktane, plastikowe siateczki. Zdjęcie jest specjalnie dla Kolegów o specyficznych preferencjach, którzy lubią (zdjęcia) "z pieniążkiem" , i/lub "z paluchem".