Slash napisał(a):
Trochę tego nie czaję. Rozumiem, że z pryzmatu wychodzi całkiem sporo kolorów i ciężko wybierać pomiędzy czerwonym i fioletowym. Ale sama idea szukania historii ( a więc jakby nie patrzeć - z definicji prawdy) na zamówienie brzmi alarmująco. Nie wyobrażam sobie zlecenia badań z zakresu fizyki, gdzie sponsorujący kupi taki czy inny wynik. U nas, po kilkunastu latach ciężki wojen polityczno podjazdowych ludzie boją się tego co "jedynie słuszne i prawdziwe" bo zrobił się z tego wyświechtany na portalach parówkowych slogan, który brzmi jak wyciąganie zawleczki z granatu. Ale jakby nie było, taka idea historykom przyświecać powinna.
Owszem, ale mnie chodzi o coś innego. Można szukać idealnego systemu dążąc do likwidacji pisana historii na zamówienie, ale wg mnie to utopijne rozwiązanie. Lepiej jest tworzyć system, gdzie człowiek będzie nauczony, że historia to tych kilka znanych faktów i ogrom interpretacji, których nie należy przyjmować bezkrytycznie. I będzie rozumiał, że na tych znanych faktach da się zbudować interpretacje, które będą równie wiarygodne, a przy tym zupełnie sprzeczne. Nie że gwarantowany sukces, ale lepiej iść tą drogą.
Na stronach IPNu jest interesujący tekst o tej nieszczęsnej defiladzie. Interesujący w sensie, że wg mnie dobry, bo nijak nie czyta się tego jak dobrą powieść. Przynajmniej parę lat temu był. Można się tam dowiedzieć, że Polacy, owszem byli zaproszeni na defiladę. I nie Brytyjczycy, tylko Polacy pożarli się między sobą i poobrażali.
Z punktu widzenia gospodarza: zaprosiliśmy Polaków, ale okazało się, że oni mają ze sobą problem. W sumie nie nasza sprawa, ale zaprosiliśmy zatem delegację państwa polskiego, a tych, którzy z powodu ich sporów nie chcieli/nie mogli iść razem z tą delegacją zaprosiliśmy jako towarzyszy broni w nasze szeregi. Delegacja mimo zaproszenia nie przyjechała, a reprezentacja zachodnia obraziła się i nie poszła. Ale obie strony zgodnie stwierdziły, że to nasza, brytyjska wina.
I do dziś tak się twierdzi. Polska strona nijak nie potrafiła osiągnąć jakiegokolwiek porozumienia, ale wina leży po stronie jakiegoś obcego państwa, które nie załatwiło tego za nas.
I teraz, nie chodzi przecież o to, by każdy zgadzał się z jakimś gonzem z forum. Źródło z IPN może natchnąć kogoś do odmiennych wniosków. To normalne. Źle, że owa defilada stała się hasłem i ogromna większość, mówiących o niej nigdy nie słyszała nic poza tymi słowami: Anglicy nie zaprosili Polaków. Tak podejrzewam.