Przy pomocy farb olejnych troszkę jeszcze zróżnicowałem powierzchnię - delikatna biedronka, do tego zacieki rdzy i syfków wszelakich, które zapewne mokrą, zimową porą wymywał deszcz i topniejący śnieg, a słońce utrwalało na pancerzu.






Teraz zajmę się paroma rzeczami, które wpadły mi do głowy lub rzuciły mi się w oczy w międzyczasie( np. pierścień wieży, który wymaga odrobiny pracy i kilka innych detali, które wypatrzyłem na zdjęciu oryginału), położę mat i powalczymy z brudem na podwoziu i kapciach.
Pozdrowienia!
























