No to wszedłem w nitowanie, a idzie to mozolnie. Nitując, wzorowałem się na planach i rysunkach, ale też oglądałem zdjęcia zachowanych samolotów. Ponitowałem kadłub oraz tylne stateczniki poziome. Zostało do przenitowania przednie skrzydło jedno w całości a drugie w części dolnej, góra ponitowana.
Nie obyło się bez błędów. Dwa razy nitowarka poszła własnym torem, widocznie uznała, że tak nity będą wyglądać o wiele lepiej. No nic szpachla szpachla szpachla
i będzie z tego B-52
Jest też parę zejść, które nie wyglądają tak źle chociaż nie są równo.
Nitowarka własnej produkcji. Prowadziłem ją przy kawałku polistyrenu 15 na 4 cm pod który dałem taśmę dwustronną aby mi się nie ślizgał.
Oto zdjęcia do oceny:



Pomalowałem też aerografem pierwszy raz go używając, no dobra drugi )) wnętrze kabiny, które tyle dni robiłem.
Oto zdjęcia:



Teraz pozostaje tylko pomalować fotel i zrobić tą część z zagłówkiem oraz dać lekkie ślady użytkowania. Mam nadzieje, że nie poniesie mnie jak przy P-47
I jak to według Was wygląda. Warto było nitować i jak malowanie. ??