Zdycham sobie na chorobowym w domu i co by już nie leżeć w łóżku, bo od tego to mnie tylko głowa napierdziela szukałem sobie jakiegoś modelarskiego zajęcia gdzie można, co parę minut kichać, kasłać i smarkać nos.
Pooglądałem instrukcję i zawartość pudełka i złapałem się za przegrodę ogniową oddzielającą kabinę kierowcy od silnika. Wygląda ona tak

niestety odlana razem z częścią przebiegających tuż przy niej rur które wchodzą w skład konstrukcji głównej samochodu.


z drugiej strony jakieś spłaszczone fragmenty wyposażenia z kabiny. Oprócz tego można zauważyć, że przegroda jest przełamana po środku. Nie wiem, dlaczego akurat tak to zrobiła Tamiya. Nie posiadam dokładnego zdjęcia przegrody. Zastawia ją silnik. Ale mam fotki z drugiej strony tj. od kokpitu i tam nie ma widocznej linii przełamania płaszczyzny przegrody


Doszedłem do wniosku, że spróbuję zrobić od podstaw kratowniczkę i przegrodę osobno. Początkowo myślałem wykorzystać do tego mosiężne pręty i łączyć je po przez lutowanie (ostatnio się trochę bawiłem w lutowanie), ale po paru próbach stwierdziłem, że jeszcze słabo mi idzie i prościej będzie ze styrenu. Najlepsze na kratowniczkę były by rurki polistyrenowe. Trudno mi określić, jaki porsche stosowało przekrój rur. Z pomiarów tego, co zrobiła tamiya wymiary wahają się od 1,8 do 2,1mm (po przeskalowaniu 21,6 – 25,2mm). Trochę to mało, rury nie są za potężne, ale takie cienkie nie są.

Nie miało by to sensu w samochodzie wyczynowym.
Niestety po przemyśleniu nie mogę za bardzo poprawiać tamki w tym temacie. Żeby wyjść minimum na rury 40mm w realu (najlepiej było by 50mm) musiałbym dać pręciki przynajmniej ok. 3,3mm. To o 1mm więcej niż jest. Obawiam się, że mogłoby mi w niektórych miejscach zabraknąć miejsca.
Zrobiłem na razie podejście z prętami 2mm.

Lepsze były by rurki ale 2mm nie mam. Po kilkunastu minutach szukania udało mi się je znaleźć w UK i już zamówiłem.

2mm wygląda naprawdę cieńko. Finalnie chyba zastosuję rurki 2,5. Niestety mam tylko ok. 20cm i też muszę ich dokupić.
Aha, byłbym zapomniał.
Jak wspominałem wcześniej zabrałem się za zrobienie nowego kopytka silnika. Wcześniejsze wyszło średnio

to wina kiepskiej formy silikonowej


porobiły się pęcherzyki powietrza na styku z wzorcem. Przygotowałem jeszcze raz silnik


zatykając dziurki przy pomocy izolacji i patafixu i zalałem silikonem. Naiwnie liczyłem, że może za drugim razem uda się lepiej.
Niestety lipa

Popytałem mądrzejszych i okazało się, że odgazowanie (tak to się fachowo nazywa) silikonu nie jest takie proste. Najlepiej było by mieć maszynę próżniową. Odkurzacz średnio daje rady, kiedyś już próbowałem. Jak mi doradzono są prostsze i dość skuteczne sposoby. Gdyby ktoś był zainteresowany tutaj jest
filmik instruktażowy Jak przetrenuję dam znać.