Wreszcie mój modelarski debiut na tym forum (a raczej w tym dziale ). Budowa wystartowała wieki temu w czasie konkursu Gonza, niestety porwałem się w pewnym sensie z motyką na słońce - zakres przeróbek oraz brak doświadczenia mocno wszystko przeciągnęły, a kilka soprych wpadek (głównie przy malowaniu) powodowały, że model kilkakrotnie lądował w szafie. W końcu jednak zebrałem się w sobie i przez ostatnie 2 tygodnie udało mi się wreszcie dokończyć prace. Brakuje jeszcze 2 "sond" na stateczniku pionowym, które powstaną z igieł, oraz brudzenia na zasobniku działka. Bałem się też wykonywać jakiś bardziej znaczących okopceń itp - muszę to najpierw przetrenować na jakimś mniej znaczącym złomie..
Przy okazji chciałem podziękować Piotrowi Maksiakowi "Maxek", który poratował mnie żywicznymi wlotami powietrza (towar wyjątkowo ciężki do zdobycia), "Mirage'owi" za zwrócenie ówagi na koła podwozia, "Arakdemu72" za graść porad w kwesti farb i lakierów, oraz "Wedemin'owi" za zasobnik z działkiem i Sidewindery, a także pozostałym osobom, które kibicowały i wspomagały radami.
Model to konwersja F-4J Hasegawy. Oprócz nosa z charkterystcznym czujnikiem podczerwini skanibalizowanym z F-4C Revell'a, wzbogacony o wloty powietrza "Cutting edge", kokpit, wnęki podwozia i dysze "Aires'a", koła i pylony "True details" oraz kalkomanie "Aeromaster". Malowany Gunze "C" oraz matem MM.
Samolot to słynny "66-7463" na Którym latał m.in Steve Ritche - pierwszy (i jedyny) as USAF tej wojny.
Cóż - model z całą pewnością nie pozbawiony baboli (tym bardziej, że wiekszości rzeczy uczyłem się dopiero w czasie budowy), ale cieszy mnie jak diabli - tym bardziej, że wiele razy miałem ochotę walnąć nim o ścianę