przez ROMAN » sobota, 2 października 2010, 10:36
Tak apropo rybek i wędkarstwa tego rycerskiego i tego na obiad. Wydaje mi się, że jeśli wierzyć w
teologię i ludzi wierzących to Bóg w swym spryciarstwie stworzenia i istnienia świata nie zabronił nam
zabijania. Zabronił nam mordowania. Czym się różni zabijanie od mordowania istot żywych
zasiedlających nasz świat. Ano tym że jeśli unicestwiamy organizm żywy dla zdobycia pożywienia lub
obrony własnej, jest to w normie naszej egzystencji, natomiast jeśli robimy to z przyjemności i dla
zysku jest to już mord. W wędkarstwie (tu zawężony temat) jest jednak bardzo dobrze z rozumieniem
tego tematu. Łowi się rybki dla obiadu i to rozumiem i nie mam z tym konfliktu moralnego, jadę nad
morze jestem głodny i po to też jadę by zjeść rybkę z pierwszego podejścia czyli rano kuter czy nawet
wędkarz łowi i jem. Ilość poległych ryb w sęsie spożywczym jest ograniczona i nie chwieje to gatunku,
Podobnie jest z kurczakami, krowami i świniami bo jako istota nadrzędna i mięsożerna tak zostałem
określony w łańcuchu spożywczym tego świata. Gdy nie potrzebuje takich mechanizmów spożywczo
egzystencionalnych mogę też traktować to sportowo gdyż nie zabijam ani też nie morduje gdyż daruje
życie i nie przerywam łańcucha egzsytencyjnego stworzenia lub gatunku (tu wielkie dzięki grupom
myśliwskim które dają tyle życia ile odbierają). To czy mam sonar i radary jest sprawą drugorzędną
gdzyż natura sama w sobie to reguluje. Znaczy kogoś piranie zjedzą, kogoś rekin oskubie a ktoś po
prostu utonie. Natura nie jest spersonalizowana i nie ma znaczenia że inny łowi z sonarem a innego
pożera rybka pirania. Ważne by gatunek się nie zachwiał. Istotom nadrzędnym się wydaje że panują nad
światem a to bardzo duży błąd, jesteśmy takimi samymi robakami jak robak tylko wyżej postawionymi w
chierarchi konsumpcyjnej i potrafimy abstrakcyjnie myśleć. Gdyby rybki potrafiły abstrakcyjnie myśleć
było by po gatunku ludzkim. Niestety. Przybliżając troszkę moją retorykę wędkarstwa w sęsie
"zabijanie" a "mord" podam przykład z wojen. Dopóki z jakichś względów zabijasz jak w starciu rycerzy
jak np. Rommel w IIWŚ będziesz nieosądzony bo robisz to z mieczem w ręku i w walce, w starciu na
potrzeby przeżycia i Bóg cię zrozumie (nie ma tu znaczenia podłoże ideologiczne).
Natomiast jeśli będziesz mordował dla zysku i z nienawiści lub w imię ideologi jak Himmler, będzie
to mord (w jego przypadku mord na narodach). Tu dochodzimy do pewnego szczgułu wojen. Ostatnia wojna w byłej Jugosławii była jednym wielkim mordem i to mordem ambicjonalnym. Jak IIWś jakoś mogłem zrozumieć tak wojny w Jugosławii już nie, podobnie jak wojen terytorialnych w byłej aglomeracji sowieckiej. Jak wspomniałem na wstępie, Bóg nie zabronił zabijać, Bóg zabronił mordować, więc myślę sobie Dopóki rybki łowimy w imię szczegółów konsumpcyjnych lub by nakarmić kotki lub żonę i dzieci to wszystko jest w pożądku ale gdy zabijamy je ogromnym natężeniem prądu bo chcemy wybudować rurociąg przez Bałtyk (który ma swoje ekonomiczne uzasadnienie) to przekraczamy pewne granice rozsądku między tymi co pożerają a tymi co są pożerani.
pozdrawiam serdecznie
ps. Oczywiście nie można w tej mojej wypowiedzi dochodzić do konkluzji że skoro jestem głodny to zabije kogoś kto ma bułkę w ręku. Nic z tych rzeczy. Nic nie usprawiedliwia mordu ani zabijania. Po to umiemy myśleć i panować nad swoimi emocjami by w imie praw karnych, które ludzkość stworzyła przez wieki, do takich prostolinijnych innowacji myślenia istot nadrzędnych nie dopuszczać.
Ostatnio edytowano sobota, 2 października 2010, 23:59 przez
ROMAN, łącznie edytowano 2 razy