K.Y.Czart napisał(a):Takie "pierdnięcie" potrafi mieć niezłego kopa, tak w pionie, jak i w poziomie.
Mojego znajomego kiedyś chmura burzowa wessała na Limie-5 lub -6 (nie pamiętam). Samolot wyszedł z tego z pokrzywionymi skrzydłami. Wariometr na Limie był wyskalowany do 80 m/s i wznoszenie "zamknęło" przyrząd.
Człowiek spada swobodnie z prędkością ok. 50 m/s. Chmura burzowa potrafi go unieść nawet bez żadnej "szmaty". Natomiast w historii paralotniarstwa znane są przypadki śmierci pilota z powodu głodu tlenowego po wessaniu w chmurę. Kilka lat temu polska zawodniczka została wessana na ok. 9000 m. Skończyło się na odmrożeniach. Razem z nią w chmurze znalazł się Chińczyk - on nie przeżył. Sam kiedyś w Alpach zwiewałem przed chmurą burzową - na szczęście zauważyłem ją odpowiednio wcześnie (przez lukę w innych chmurach). Mimo natychmiastowego "w tył zwrot, klapy*, speed**" jeszcze przez dłuższy czas miałem wznoszenie. Obok mnie uciekał kolega i przez chwilę wsiorbało go w chmurę - na szczęście utrzymał kierunek.
* Klapy w paralotni to coś zupełnie innego niż w samolocie. Chodzi o ściągnięcie w dół zewnętrznych części krawędzi natarcia. Końcówki płata podwijają się w dół i do tyłu. Leci się na samym centropłacie. Klapy zwiększają prędkość opadania przy mniej więcej stałej prędkości postępowej, a więc zmniejszają doskonałość. Poprawia się odporność na podwinięcia. Inna nazwa: uszy.
**Speed - wciśnięcie belki pod nogami pilota ściąga o pewien odcinek przednie linki, a środkowe o połowę tej długości. Skrzydło zmniejsza kąt nastawienia. Zwiększa się prędkość postępowa i opadanie, doskonałość w początkowym zakresie pozostaje prawie stała, przy mocnym wciśnięciu maleje. Rośnie podatność na podwinięcia czołowe.
To tak w ramach ciekawostki.






