Wszystkie sprawne odremontowano i ukryto w podziemiach Gór Sowich.
A rzeczywiście parę razy widziałem z okna jak jadą Królewskie Tygrysy przedpolami na bocznicę kolejową, gdzie pewnie są wysyłane dalej do odbiorców. Góry Sowie widzę z okna, więc wiem co nieco o wunerwafe, pochowanym to, tu to tam.
A tak przy okazji to mój dziadek Stefan, specjalista mechanik i kowal, po wojnie przez jakieś 6 lat ciął czołgi palnikami na złom na terenie polski sprawne nie sprawne bez znaczenia, głownie niemieckie. Z jego opowiadań wynikało że potrafił rozpruć ze dwa "pancery" (tak mial w zwyczaju określać czołg) tygodniowo czasami trzy jak były mniejsze i cieńsze. Dziadek nie rozróżniał typów bo go to nie interesowało, jedynie przytaczał czasami nazwę Tygrysa bo się źle ciął, i od groma roboty przy nim było. On je palił a jego brat Tadeusz ładował kawałki "ameryanem"(scherman z dźwigiem) na "dżymesa" (ciężarówka GMC) Później to wozili na bocznicę jechało do huty na odbudowę polski.
Na moje pytanie ile mogli takich czołgów przerobić, odparł bez zastanowienia setki. Robota się skończyła bo w Polsce nastał lepszy ludowy dobrobyt, i na prywatę nie było miejsca. a też głupi wypadek o mało go nie zabił. Zawsze sprawdzali czołg do cięcia czy nie ma w nim amunicji, raz nie sprawdził dokładnie było bum! Trafił palnikiem na pociski, trochę go pokiereszowało i przygłuchł ale gruby pancerz uratował go. Dziadek był pracowitym człowiekiem, więc czołgi z ostatniej wojny to dzisiaj rarytas. A takich speców jak mój dziadek pewnie było więcej.