Witam, niestety, do dzisiaj miałem awarię u dostawcy Internetu i byłem prawie całkiem pozbawiony okna na świat, spieszę więc z odpowiedziami. Czytać uważnie, bo masę czasu zajęły mi te wypociny!

.
Na początek, aby jeszcze raz wyjaśnić (choć myślałem, że w wątku warsztatowym było jasno

)sprawę wyboru (nie)szczęsnego Airfix'a: model kupiłem jakieś 5 lat temu za radą bardziej doświadczonego kolegi, był to mój początek zainteresowania tym hobby na poważniej. Po matchbox'owskim Walrus'ie był to mój drugi model. Kupiłem bo był tani, zgodny wyglądem z rzeczywistym pierwowzorem i wg mnie dobry do nauki na początek: tzn. nie byłoby mi szkoda, gdyby coś poszło nie tak. Po rozgrzebaniu budowy modelu 4 lata temu, musiałem sobie odpuścić przygodę z modelarstwem aż do teraz. W założeniu model miał być sklejony i pomalowany bez większych, dodatkowych zabiegów. W trakcie budowy jednak pojawiły się nowe fakty, zdjęcia, porady itp. na jego temat, co zaowocowało kilkoma prze- i do- róbkami. Z racji stawiania pierwszych kroków, te pierwsze modele traktuję jako swoisty poligon, gdzie mogę przetestować różne techniki, metody, oraz swoje możliwości. Wybieram modele, nad którymi, jeżeli coś pójdzie nie tak, nie będę rozpaczał. Babranie się w kiepskich jakościowo modelach traktuję również jako trening. Pozwala mi to na testowanie oraz sprawdzenie się w jakości wykonania ewentualnych doróbek/przeróbek, czego pozbawiłyby mnie modele w lepszym wykonaniu. A że lubię takie grzebanie, to mi to nie przeszkadza, choć przyznam, czasem potrafi znużyć a nawet zniechęcić. Mimo tego jednak nie zmieniam podejścia

. To dopiero drugi model, więc jeszcze sporo do nauczenia i kolejne również będą robione z podobną filozofią

. Co do nierównego potraktowania poszczególnych elementów modelu myślę, że pkt 7 powinien być wystarczającą odpowiedzią ale jeszcze raz: jedne rzeczy zaabsorbowały mnie na dłużej (te, które chciałem przećwiczyć), innych zaniechałem bo były dla mnie mniej istotne - choć w sumie ucierpiał na tym model - trudno, trzeba iść dalej.
Może jeszcze dodam, że teraz z perspektywy uważam, że to całkiem przyzwoity model. Bryła ok, do tego, jeśli na dzień dobry wszystkie te linie i nity zeszlifować, przeryć na nowo, pobawić się trochę podwoziem oraz wnętrzem, wymienić kalki to jest to całkiem przyjemny kawałek plastiku. Ktoś powie: no tak, ale kupujemy Tamiyę i mamy to samo, może nawet taniej a na pewno dużo szybciej i wygodniej. Odpowiem: oczywiście, wszystko to kwestia indywidualnego podejścia i filozofii; co kto lubi; wszystko jest dla ludzi

. Ale to moje zdanie a ja tam dość tolerancyjny jestem

.
Co do samosądu to po prostu opisałem faktyczny stan rzeczy, ponieważ zdjęcia nie oddają tego. Ale faktycznie, będąc na wystawie w Bytomiu zauważyłem, że modele na żywo prezentują się trochę inaczej. Jakoś w inny sposób (wyraziściej) wyglądają niedoskonałości jak i walory modelu. Generalnie IMO na zdjęciach można wydobyć dużo więcej "piękna" z modelu i też dużo lepiej na nich się prezentuje.
Odnośnie Sidolux’a: moje opakowanie to „PCV linoleum” zakupione jeszcze 5 lat temu – może w tym tkwi szkopuł, kupię nowy, do paneli i sprawdzę.
No i na koniec miło mi, że model jest odbierany pozytywnie – to motywuje

.