Cóż, Mustang bliski już (wy)kończenia.
W zasadzie nie ma co się przy nim, na dłużej zatrzymywać. Modelarsko stał się raczej krokiem wstecz, niż postępem.
Generalnie, poza kilkoma elementami na +, końcowe wykańczanie posłużyło mi raczej, jako nauka "czego nie robić".
Tak więc, tradycyjnie, żeby zaoszczędzić czasu kolegom:
- kalki - rozsypywały się na kawałki, nie przylgnęły całkowicie (mimo płynów Set i Sol Microscale), szczególnie widoczne to przy tych czerwonych liniach i dużych powierzchniach, aczkolwiek srebrzenia oraz samych krawędzi filmu nie widzę;
- "C" na prawej stronie statecznika pionowego przykleiłem "do góry nogami" (sam nie wiem, jak to się stało - zmęczony musiałem być);
- na kołpaku w ogóle nie dało rady paska nanieść, bo zaczął się rozsypywać na dziesiątki kawałeczków. Na malowanie tych czerwonych pasków, stwierdziłem: szkoda czasu i nerwów;
- biały przód malowałem przed położeniem kalek, "mniej-więcej" starając się wyznaczyć granicę przejścia pod czerwonym paskiem - u nasady krawędzi natarcia skrzydeł mi się nie udało, więc widać za paskiem biel (próbowałem zeskrobać, ale znowu te sypiące się kalki);
- widoczne ślady kleju po taśmie maskującej (tak na przyszłość, czym to bezpiecznie usuwać, spirytusem?)
- cieniowanie blach: ogólnie na zdjęciach, które oglądałem, tego cieniowania tak bardzo nie widać, więc stwierdziłem, że nie będę się z tym bawił, tym bardziej, że patrz: punkt wyżej. Potem pomyślałem, że spróbuję jednak zrobić kilka "blach z ręki" - teraz wiem, że nie tędy droga;
- delikatny odkurz na białej farbie w okolicach spodu: wynik wspomnianego "na szybko" cieniowania bez maskowania;
- całości dopełnia miejscami oderwana przez maskowanie farba.
Tyle z większych (na razie) baboli, które z racji tego, że zbytnio się z modelem nie zżywałem, posłużą jako nauczka na przyszłość.
Model na chwilę obecną:


Hmmm, tak patrzę na te zdjęcia i ... większości tego wszystkiego nie spostrzeżecie

.