Można uznać, że zakończyłem prace z kokpitami. Model firmy Tamiya ma chyba najlepszy kokpit jaki kiedykolwiek składałem! Użyłem kalkomanie z zestawu na tablice oraz pasy. Tak opracowany kokpit nawet bez dodatków, żywic, blaszek, klisz itp robi świetne wrażenie. Malowałem całość humbrolowym cockpit greenem, aerografem bo pędzlem trudno byłoby dotrzeć do zakamarków. Reszta to zabawa pędzelkiem oczywiściem.
W porównaniu wnętrze przewidziane przez Hellera wygląda cokolwiek primitywnie. Ale nie ingerowałem w ten kokpit, mimo że można by było wyciąć podłogę, albo podciągnąc trochę wygląd tablicy przyrządów czy paneli bocznych. Uznałem, że skoro model ma być vintage, to zachowam przaśną formę produktu z lat 70-ych ubiegłego wieku.
Cieszę się, że w końcu zamykam kadłub. Muszę przyznać, że niezbyt lubię pracować nad wnętrzem. Jest to wymagająca praca w skali 1/72, zajmuje sporo czasu, a efekt bywa raczej mało widoczny, gdyż zazwyczaj robię osłonę kabiny zamknietą. Tym niemniej, jak już producent przewidział całkiem fajny kokpit, to starałem się nieco bardziej przyłożyć niż zwykle. Czy mi się udało, to oceńcie:
































