Horn napisał(a):Wszystko w tej kwestii napisał już Kuba P.i zgadzam sie z jego argumentacją. Od siebie przytoczę tylko taki fragment:
Magazyn Lotniczy Aero nr 7/2008 "Ardeny klęska Luftwaffe" strona 47:
Lecący obok dowóddcy Ofhr. Stiemer z 3/JG 1 widział zapalające się dookoła Focke-Wulfy.
Ten pochodzący z Gdańska 21-latek do tej pory strącił jedną B-17, ale sam również został już strącony przez P-51.
Teraz ostrzelał Mustanga i zobaczył, jak z dymem za ogonem pędzi ku ziemi , ale nie mógł go dłużej obserwować.
Nagle Stiemer dostrzegł zbliżającego się myśliwca. Nie widząc, czy to przyjaciel, czy wróg, postanowił poczekać
z otwarciem ognia. Chyba, że zostałby ostrzelany, wówczas też nacisnie spust. Nie zdążył. Serie pocisków zabębniły po osłonie silnika, który natychmiast przerwał pracę. Kiedy samoloty się mijały, Stiemer dostrzegł spiralę na kołpaku.
A więc został zestrzelony przez kolegę.[...] Nie mógł wypuscić podwozia, więc szorując brzuchem swojej "żółtej 3",
zatrzymał się w ogródku jednego z domów w Todenfeld koło Euskirchen.
Prztoczony fragment pokazuje dwa fakty. Niemieccy piloci traktowali spirale na kołpakach śmigła
jako element szybkiej identyficji ( na to zwrócił uwagę niemiecki pilot) i widac także, że czasami nieskuteczny.
Jest to literatura pisana przez takich samych hobbystów jak my, co swoje wyobrażenie o walce powietrznej czerpią z filmów na YT i książek. Oparta na pewno na faktach. Wszelkie refleksje bohaterów są jednak produkcją współczesną. Jakoś trzeba akapit wypełnić mając tylko dane, że tego dnia pilot Stiemer z 3/JG1 lądował przymusowo w Todenfeld.
Nawet jakby poważnie traktować takie opowiadania, to faktem jest, że żaden z Niemców spirali w zbliżającym się od czoła samolocie nie zauważył.
Zobaczyli z bliska ( o ile to nie jest fantazja autora) , z odległości mniejszej niż optymalna dla otwarcie ognia. Jak udowodniono w doświadczeniu , może spirala być widoczna do pewnego zakresu obrotów , i do pewnej odległości. Z daleka nie widać, z daleka, to znaczy z odległości otwarcia ognia, czyli de facto z bliska...
Żaden nie zauważył tego fantastycznego pulsowania...
A ten co strzelał ma dwa cele do wyboru, bo przecież młody Niemiec leci obok dowódcy i nie było dobrze widziane, żeby Katschmarek opuszczał swojego prowadzącego.
Ogólnie nie budzi we mnie ten kawałek żadnego zaufania...
Horn napisał(a):Przykład z czasów teraźniejszych znaki "low visibility" to są dopiero kuriozum. Sprawić, żeby znak,
który ma słuzyć rozpoznaniu był jak najmniej widoczny. To po co go malować?
.
Znak musi być, bo prawo międzynarodowe tego wymaga. Do rozpoznania w powietrzu w żaden sposób w dzisiejszych czasach nie służy.




