Następna relacja. Z przodu poprawiłem kształt osłony przed kabiną bo w modelu był plaskacz jak do wersji Mk-II no i oczywiście "onitowanie". Początkowo myślałem czy obudowy nie wykonać w formie nakładki ale plastik skorupy jest na tyle gruby, że śmiało można robić na nim różne płaskorzeźby
Ryba psuje się od ogona. Ryba pływa w wodzie, Walrus na wodzie więc też się wziąłem za psucie ogona. Aby części ruchome trochę uplastycznić użyłem swojego ulubionego narzędzia tortur stomatologicznych

Pozostając w terminologii medycznej:
pacjent przed zabiegiem:
..i już po:
Według instrukcji ogon nie jest zbyt skomplikowany. Zdjęcia muzealne nie pozostawiają jednak złudzeń
Podstawą jest "dopieczczenie" przyklejonych obu części statecznika aby dawały złudzenie całości. cyjanoakryl i szlifowanie a i tak końca nie widać:
w trakcie dorobiłem osłony linek:
No i na koniec dzisiejszego dnia zabrałem się za zeszlifowanie "pypcia" na przodzie bo nijak nie przypominał wypustu do kotwiczenia liny:
Jak na razie nie ma co pokazać. Szara egzystencja plastiku
