Nieortodoksyjnie od razu małe OT , czyli parę słów o sobie. Urodziłem się w Małkini w 1937 roku w lipcu. Znaczy, w połowie lipca. Właściwie w drugiej połowie lipca. Dokładnie 17 lipca...
Postanowiliśmy bowiem zawieźć na grób jednego z dziadków model maszyny na której zginął on nad Anglią. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się że istnieją kalki do na dokładnie taki numer seryjny. Więc model powstał , a mnie zassało
Poniżej przedstawiam efekty tych prac oraz kilka pytań dotyczących spraw z którymi nie mogę sobie poradzić. Liczę na Waszą pomoc.

Sprawca całego zamieszania - Hurricane dziadka Tadka
Na testy nowych dla mnie technologii wybrałem Spitfire MK1/MK2a Airfixa w malowaniu 19 dywizjonu RAF z sierpnia 1938 roku. Jak na Airfix model bardzo przyjazny początkującym. Bezszpachlowy , wyraźnie linie podziału , dość uszczegółowiony. Ciekawostka były nawet fabrycznie ugięte opony.


Po sklejeniu kadłuba z płatem dokonałem odstępstwa od schematu malowania na rzecz wizji artystycznej pana A. Tobby'ego umieszczonej na pudełku poprzez wymalowanie czerwonych osłon Browningów. Później drżącą ręka preshading , i pierwszy kolor kamo.


Następnie nieco cyrkowy spód. Swoją drogą co "poeta" miał na myśli wymyślając takie malowanie jestem strasznie ciekawy


Czy ta powierzchnia powinna być taka "mechata" ?
Kamo robiłem z ręki , każda próba przyklejenia czegokolwiek kończyła się oderwanie farby od modelu. Próbowałem też wałeczków z plasteliny ale jakoś nie potrafiłem opanować technologii i przejścia wychodziły dziwne.
Później błyszczący klar , kalki , softner Gunze na klaki , wash akwarelą i matowy klar na koniec. Wszystkie farby i lakiery Pactra rozcieńczane prawdziwym polskim spirytusem
I oto efekty :





I pytania na koniec
Co robić żeby na lakierze nie robił się taki mech ?
Czy stosowanie podkładu spowoduje że nie oderwę farby z taśma maskującą ?
Co to za jakeś nitki/krzaczki "bawełny" na modelu i jak tego nie robić ?
Jak mi poszło ?







