1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Budujesz model, chcesz przedstawić relację z postępów w pracy, zastanawiasz się jak coś zrobić - to miejsce dla Ciebie.

1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » poniedziałek, 26 marca 2012, 14:20

Tak sobie pomyslalem ze moze warto by bylo zalozyc nowy watek, i pokazac jakto powstaja te moje cudaki.

Na poczatku chcialbym zaznaczyc ze nie bedzie to jakies specjalnie wymyslne "hau tu", a raczej luzna zbieranina pomyslow, niejakiej wiedzy i jako takich zdjec. Dlaczego tak jest juz "biegne" wytlumaczyc. Buduje te gracki jak mam czas i wielka ochote (poza modelami grzebie przy prawdziwych samochodach, rysuje, maluje, robie zdjecia, pisze opowiastki, rozmawiam z popielniczka oraz pracuje jako projektant... Zabawek), czasem buduje miesiac codziennie po pare godzin, a czasem przez caly rok raz na dwa tygodnie sobie costam dlubne. Czasem modele wedruja do pudelka na cale lata. Tak jak na przyklad ten:

Obrazek

Buduje go juz jakies 6 lat, czasem mam dni gdzie robie bardzo duzo w 2 dni, a potem sobie dalej lezy.
Dlatego i tu nie dam zadnej gwarancji cyz skoncze za dwa tygodnie, czy za ruski rok.

Przez takie podejscie do budowania (i po czesci przez to ze buduje tylko i wylacznie dla siebie), niemam zadnych aluzji co do efektu koncowego. Buduje "ot tak", dla przyjemnosci i zabawy uzywajac podstawowych narzedzi (skalpel, klej, pilniczki, peseta, drucik), i nie przywiazuje wiekszej uwagi do jakichs mniejszych bledow w skladance takich jak np. za grube przekladnie kierownicze ktore trzeba by bylo wykonac kompletnie od zera zeby to jakos wygladalo, a itak nie bedzie perfekcyjnie bo po prostu nie umiem, ani niemam ochoty na takie kombinowanie.
Zwracam za to uwage na calkiem inne rzeczy, ale co to dokladnie jest, to sie jeszcze okaze.

Zdjecia. Ja wiem ze mozna inaczej, ale po klejeniu "obcykuje" tylko dookola jak mam na to ochote, w tym aucie robilem dosc duzo zdjec, wiekszosc to kontrolne (na zdjeciu zawsze widac bledy ktorych w realu nigdy bym nie zauwazyl), ale normalnie niemam takiego zwyczaju. Dlatego zdjecia sa jakie sa, a relacja bedzie jaka bedzie bo nigdy nie pisalem o klejeniu, pozatym polski nie jest moim jezykiem na codzien i mowie w jezyku mamy raz na jakis czas, staram sie pisac codziennie, ale jestem bardzo daleko od "bezblednie", i chyba dosc daleko od "ciekawie".

Na dzien dzisiejszy budowa jest tez dosc zaawansowana, takze niema mowy o zrobieniu nowych zdjec, mam nadzieje ze wystarcza takie jakie sa.
Jezeli bedzie was toto interesowac, to postaram sie dobrnac do konca w miare sprawnie, a jak nie to dorzuce pare zdjec z poszczegolnych etapow i za pare tygodni, miesiecy, lat widzimy sie w galerii z gotowym autkiem.

To moze tyle slowem wstepu, przejdzmy do tego co tygryski lubia najbardziej.

Yyyyyy... No wlasnie. problem numer jeden. To nie jest ani scratch, ani z pudelka, tylko z glowy. Pare lat temu znalazlem pare zdjec tego oto Forda:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Slicznosci. To na zdjeciu zwie sie hot rod (a nie rat rod, ani street rod), zbudowany wedlug tzw. starej szkoly, z czesci dostepnych do roku 1950-1955. Takie budowanie amerykanie zwia tez "hop up", co bylo praktykowane w latach 40. Nie bede przynudzal, dlatego jezeli kogos to interesuje, ciocia Google ma wszelakie (aczkolwiek nie zawsze prawdziwe) info na ten temat.

Tak czy siak, ten na zdjeciu to rama Forda A z 1928-1931 roku, Silnik z tego samego Auta, 3,2 litry pojemnosci i jakies 40 koni, przeroboiny zaplon, mechaniczne hamulce, orginalny grill i karoseria Forda T z 1925 roku z przycieta szyba w przedzie. Niestety niemam zdjec z drugiej strony, ale przypuszczam ze auto ma dorabiana pompe paliwa (Ford A nie mial takowej, a paliwo splywalo sobie po prostu do gaznika), i moze inny gaznik, ale trudno powiedziec.
Forda A z 1929 roku wypuscila przed 10 laty firma Revell USA, kupilem wtedy chyba 4 pudelka, a reszte smieci zbieralem jak mialem szanse na zakup takich gratow.
Kupuje modele wedlug dosc dziwnego schematu. Nie to co chce miec, a to czego mi potrzeba, tak zdarzy sie ze mam pudelka w ktorych brakuje jedynie felg. Bo akurat byly z 1946 Forda i potrzebowalem do czegostam.

Podczas zbierania czesci potrzebnych do budowy tego Roadstera zbieralem kazde zdjecie aut z czterocylindrowym silnikiem (atam, zbieralem, zbieram itak codziennie co znajde jakies ciekawe graty), i znalazlem tego:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sen. Ten samochod to w 99% to co kiedys chcialbym miec, Ford A coupe z 1930 roku, dwa gazniki Offenhauser, przerobiona glowica, zaplon, wydech, zciety dach (tzw. top chop). Tak przerobiony silnik daje 50-60 koni co wystarczy zeby katapultowac takiego leciutkiego skladaka do predkosci do ktorych nigdy nie byl przystosowany.

Niemam w swoich zbiorach karoserii tego samochodu, co prawda szukalem, ale zanim zdazylem kupic wydlubalem z jakiegos pudelka karoserie Forda T Coupe z 1925 roku z ucietym dachem, przy ktorej kiedys zaczalem grzebac i postanowilem ze do pewnego punktu moge budowac go tak samo jakbym budowal tego roadstera, albo kupete ze zdjec, a jak bede mial juz podwozie, to zawsze moge sobie ubzdurac inna bude o ile bede budowal wedlug pewnej logiki.
Co prawda nie znalazlem zdjec takiego gracika, ale jest to dosc prawdopodbne ze ktos takie auto kiedys zbudowal. Technicznie niema zadnego problemu.

Podwozie to jak juz wspominalem Ford A 1929 Pikap Revella.

Model sklada sie z 6ciu wyprasek, gumowych kol, i kawalka przezroczystego plastiku na szyby ktore trzeba sobie wyciac we wlasnym zakresie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok zalosny, a i sam model jest jako taki. Elementy plastikowe uzupelnia arkusz dobrych kalkomanii, niestety w moim wypadku bezuzytecznych, bo sa na nich jakies plomienie, pare nudnych numerow rejestracyjnych i drewniana imitacja podlogi samochodzika...

Zalosny nie znaczy najgorszy na swiecie, ale itak daleki do standardu firmy Tamiya z lat 80tych.
Tak jest to tzw. 3 in 1, gdzie mozna sobie teoretycznie zbudowac jedna z trzech roznych opcji (w praktyce jest ich o wiele wiecej, zalezy od tego w jaki sposob pomieszamy czesci).
Wypraski maja pelno nadlewek, blonek, sladow po wypychaczach czy laczenia formy. Wsrod tych wszystkich bledow znajdziemy (o dziwo) klocki do budowy pikapa w wersji "prawie" fabrycznej (prawie bo brak tu kol i opon do tej wersji), pikapa roadstera (czyli polciezarowki bez dachu), mozna sobie zlozyc auto z blotnikami albo bez, mamy do wyboru dwa rozne grille, dwie rozne osie w przedzie (fabryczna, lub tzw. dropped, czyli obnizona), dwie rozne glowice (standardowa lub od Gene Winfielda), dwie rozne pokrywy zaworow, dwie rozne opcje gaznikow, trzy rozne pomysly na rury wydechowe itd.

Podzial technologiczny poszczegolnych elementow jest conajmniej dziwny. Niektore elemnty z tej samej "rodziny" jak np. tylne amortyzatory (drugie zdjecie, ponizej ramy) sa odlane w calkiem innz sposob, a co za tym idzie maja slady po wypychaczach w roznych miejcach (kto teraz mysli "napewno od dolu" bedzie rozczarowany, nie tylko od gory, ale i w roznych miejscach, mniej lub bardziej trudnych do usuniecia). Takze silnik jest dziwnie podzielony. Korpus to dwie nierowne polowki, miska olejowa, 3 czesci przekladni i pare dupereli do doklejenia, taki... Nijaki.
Do tego dochodzi jescze inne cudo. A mianowicie to ze duze elementy sa odlane wzglednie precyzyjnie, a malutkie potrafia miec po trzy slady po wypychaczach (gazniki!), przesuniecie formy, wypaczenie i czego jeszcze byscie sobie zyczyli.
Chrom jest do niczego, i tylko poteguje bledy i jest miejscem na inne kuriozalne felery. Tak Revell potrafil odlac element np. zderzaka, i ten klei sie do wypraski "przodem", ma slady po wypychaczach zaraz przy lbach srub, a czesc do ktorej sie go montuje, i ktorej po sklejeniu nie bedzie widac, jest nie tylko ladnie odlana, ale i pieknie chromowana.
Pozatym chrom nie jest trwaly i zlazi przy probie washu farbami innymi niz akrylowymi.

Spasowanie czesci jest bylejakie. Bez ochoty na wszelakie skubania, dlubania, strugania i szpachlowki lub gestego super glue nie trzeba sie za taki samochodzik zabierac.

Jezeli chodzi o detale to jest calkiem porzadnie, srubki sa tam gdzie trzeba, wymiary sa dobre, samo "trafienie" poszczegolnych proporcji jest bardzo udane.
Kola sa najlepszymi detalami skladanki, oponki maja piekne biale obwodki, sliczne felgi stalowe, oraz bardzo ladne chromowane obrecze, ktore sa odlane z pomyslem. Ot odciac i przykleic.

Chyba tyle suchej teorii...

Zbudowalem chyba trzy czy cztery takie Fordy, i wiedzialem co i jak (mniej wiecej, bo przecierz bylo by za latwo jakby w kazdym pudelku te same elementy ukladanki byly by zwichrowane), dlatego skladanie ramy poszlo dosc sprawnie. Nie planowalem uzyc zderzaka, dlatego usunalem uszy do ktorych sie taki dokleja w przedzie ramy, oszlifowalem i zmontowalem sobie korpus silnika. Skleilem zawieszenie w przedzie (uprzednio zmylem chrom z tych elementow) wybierajac normalna os w przedzie. Skleilem i pomalowalem kola, w tym jedno na bezowo ktore zostalo zamontowane na czarnej oponie, tak zeby dodac troche zycia calej konstrukcji.

Nie buduje wedlug (bezblednej ale i nie do konca pomyslanej) instrukcji, a wedlug logiki ktora pozwala mi na montowanie samochodu tak jakbym budowal prawdziwe auto (doklejam najpierw silnik, potem chlodnice do ramy, potem dopiero przewody, a nie przewody do silnika, potem chlodnice do przewodow, a cala reszte do ramy). Poszczegolne kolki montazowe odcialem, bo itak nic nie daja, tylko utrudniaja skladanie jak sie nalezy bo sa czasem za dlugie, czasem maja ogromne nadlewy ktorych oczyszczenie trwa dluzej niz czyszczenie samego elementu... BAH!

Jak mialem juz najwazniejsze graty poklejone i poszpachlowane, zlozylem wszystko na sucho zeby sprawdzic czy to co w mojej glowie wyglada ladnie i ciekawie, pasuje do siebie w realu.

Obrazek

Obrazek

Stwierdzilem ze nie jest zle, a wlasciwie to jest bardzo fajnie, i zaczalem dlubac przy karoserii. Dolna czesc zostala ucieta bo buda miala siedziec na innej ramie z tak zwanym "zetem", i przez to dolna czesc kufra nie pasowala, dlatego musialem ja wydluzyc. W praktyce 99% tych aut ma dolne cwiartke karoserii dospawana bo tam wlasnie zbiera sie woda i rdzewieja, dlatego dorobilem te czesc z blaszki, ktora przykleilem na styk, a dookola zrobilem sobie imitacje spawow z nitek polistyrenowych nasaczonych klejem i formowanych tepa czescia skalpela i igla.
Dodatkowo pofalowalem blaszke, dodalem pare dziur tu i tam, podszpachlowalem w niektorych miejscach, pomalowalem na czarno zeby widziec jak mi to wszystko wyszlo. Potem znowu szlifowanie, doklejanie, wyrownywanie, wiecej wygiec itd.
Wygiecia utrwalilem od wewnatrz super glue, dodalem troche rdzawej farby tu i tam, i zamaskowalem miejsca gdzie w orginale farba by odleciala przy takim traktowaniu nadwozia...

Obrazek

Obrazek

Odcialem tez klamki, i nawiercilem otworki na nowe bo akturat mam. A nawet jakbym nie mial to itak te odlane wraz z drzwiami sa malo realistyczne i nieprawidlowe.

Obrazek

Po tych zabiegach psiknalem kilka warstw czarnego matu ze szpraju ktorego uprzednio trzymalem na pare minut w goracej wodzie i przy uzyciu wyprobowanej dyszy. Po wyschnieciu kazdej warstwy oszlifowalem bude, potem jeszcze pare razy i to tak dlugo az bylem zadowolony. Przy okazji pomalowalem silnik na czarno, a potem na zielono rozjasniajac tu i tam, oraz cieniujac w niektorych miejscach.
Glowice maznalem na srebrny jakistam z domieszka szarego, ot tak, jak na zdjeciach. na oko.

Obrazek

Boki karoserii dostaly wstepna polerke. W mojej glowie chce miec bude w dosc dobrym stanie, ale nie przesadzajac, ma wygladac tak jakby samochod byl uzytkowany bardzo intensywnie, ale dbany przez pierwsze lata, a potem na 30 lat do stodoly. Dlatego dach, gore bagaznika i inne czesci maja byc matowe, wyplowiale, a boki jescze sie troche blyszczec. "Dospawane" elementy maja wygladac tak jakby zostaly psikniete czarnym jaki byl pod reka i juz.

O, tu fajnie widac jak bedzie, jezeli uda mi sie tak pobrudzic/pomalowac karoserie. Zwroccie uwage na "nierowny" spaw w tyle, kiepskie dopasowanie dospawanych elementow (tak ostatnia cwiartka bagaznika w dol), oraz zaspawane otwory w bokach, tylko psikniete czarnym sprayem a to wszystko na orginalnym kolorze z przed lat.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy tym nie wolno nam zapominac ze Fordy T byly malowane tak po prostu, na czarno. W tamtych czasach nie bylo jakichs fantastycznych lakierow, i polerka czarnego matu na "glanc", tutaj w zupelnosci wystarczy zeby osiagnac zamierzony efekt.
Nie jestem zwolennikiem blyszczacych modeli, wedlug mnie stare moze, a nawet powinno wygladac jak stare. Niema to nic wspolnego z rat rodami czy czyms, a jest to niejaki fetysz(?), lubie ogladac przepolerowany lakier na samochodach, lubie jak poszczegolne czesci maja cos do powiedzenia, gdzie widac na nich ze cos przeszly, gdzies byly...

W czasie kiedy schla mi buda, zajalem sie silnikiem. Po obejrzeniu zdjec, postanowilem ze zbuduje sobie fabryczny zaplon. Kiedys silniki Forda nie mialy kabli, a takie blaszki, przykrecone do dystrybutora i zahaczone o swiece. Nienawidze kablowania silnikow, dlatego pomyslalem sobie ze zrobie wlasnie tak. Znalazlem odpowiednie zdjecia, ktore pokazuja ze takie rozwiazanie jest wciaz praktykowane, choc zdecydowana wiekszosc jest przerobiona na 12V a co za tym idzie niema tych blaszek, a kable. Tu sie podziwejcie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W teorii te blaszki mialy byc o wiele latwiejsze niz kable (zero wiercenia i szukania drucika), w praktyce okazalo sie ze moje kielbasiane paluchy otarly sie o granice swoich mozliwosci.
Najpierw pomalowalem sobie dwie glowice. Ta od Winfielda ktora uprzednio pozbawilem chromu, i fabryczna. Po washu zdecydowalem sie na te fabryczna bo ma ladniejsze sruby.
Pomazalem swiece na bialo, dalem im porzadnego washa, zamontowalem uprzednio polakierowany dystrybutor w ktorym nawiecilem sobie dziurke na kabel do szpuli (to na potem), a w czasie jak mi wszystko spokojnie schlo zabralem sie za te blaszki.
Wycialem sobie od razu 8, bo wiedzialem ze itak pogubie, nawiecilem otworki w obu koncach, zamknalem kotke w malym pokoju i zaczalem sobie wyginac, przyklejac i klac.
To co tak ladnie i latwo brzmialo w teorii kosztowalo mnie cztery godziny czasu, pol paczki papierosow, 3 zepsute blaszki, 4 blaszki ktore sobie uciekly pod stol i cholera wie co jeszcze.

A zeby bylo smiesznie to wieczor pozniej zaczalem grzebac przy gaznikach. Teraz tak. Gaznik odlany jest wraz z filtrem, a ja niemam tutaj specjalnych mozliwosci zeby chromowac elementy na nowo, dlatego wyczyscilem same gazniki jak potrafilem, nawiercilem z jednej strony dziurke w podstawie w ktora wkleilem kawalek drutu, po drugiej stronie dziurke w obudowe plywaka na przewody paliwowe, pomalowalem wszystko oprocz filtrow na srebrny zgaszony troche ciemnym szarym i dokleilem do drucikow kawalki blaszki z dziurka na ustrojstwo od dodawania gazu. Znowu przeklinalem, znowu zamknalem Iwonke do malego pokoju, znowu palilem papierosy.

Gazniki dokleilem do kolektora, a cala reszte so silnika, po przyklejeniu i pordzewieniu przedniej czesci rury wydechowej brazowa farba oraz pastelami w roznorakich odcieniach, starajac sie trafic kolor ze zdjec.
Pomyslalem sobie ze a noz widelec nikt nie zauwazy tych beznadziejnych filtrow i postanowilem ze na nastepny dzien musze skleic cos wzglednie duzego, bo przecie mialem miec frajde z klejenia a nie zawal bo kleje.

Obrazek

Glowica na tych zdjeciach jest przyklejona tylko na plasteline...

Obrazek

Pozatym widac nawiercone dziurki pod przewody paliwowe, oraz beznadziejne, krzywe, i nie wypucowane filtry...

A na tym zdjeciu widac jak ladnie sie przekrzywily gazniki w lewa strone podczas klejenia na kolki ktore proponowal Revell...

Obrazek

cdn.
Ostatnio edytowano poniedziałek, 26 marca 2012, 18:25 przez Adas', łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Reklama

modele polskich samolotów

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez daddycustomizer » poniedziałek, 26 marca 2012, 17:54

Niby to tylko takie złomki, amerykański wymysł, ale bardzo wciągające i dające się lubić. Sam chciałbym takiego dziada pomęczyć, będę uważnie śledzić temat. ;o)
daddycustomizer
 
Posty: 215
Dołączył(a): piątek, 7 maja 2010, 12:02

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » poniedziałek, 26 marca 2012, 18:12

Amerykanski wymysl powiadasz? Ja kocham te graty. Jedyna rzecza ktora przeklinam sa wlasnie zestawy z ktorych trzeba takie montowac...

Hamulce. Dzien pozniej.

Zamiast zbudowac cos fajnego, ubzduralem sobie ze chce miec mechaiczne hamulce w tym kociołku.

Obrazek

Widzi sznurki miedzy kolami?

Nie dziw ze Revell sie nie pokusil, bo itak nic by z tego nie wyszlo.
No ale od czego produkuja gitary. Poszukalem zdjec i zaczalem robic. W tych co budowalem do tej pory nie uwzglednilem tych detali, a szkoda, bo wlasciwie latwiej bylo niz myslalem, a te sznurki dodaja mnostwo delikatnosci calej konstrukcji. Tym bardziej ze detale samych bebnow sa dosc fajne i potrzebuja tylko skrobanki dookola zeby rzeczywiscie byly okragle.

Podpatrzywszy w prawdziwym jak to dziala, co pozwolilo zrozumiec co i jak powinno byc budowane, uzbroilem sie w blaszke, rurki, i struny do gitary, i przystapilem do budowy.

Zaczalem od srodka, z drutu wygialem sobie glowny palak oraz przykleilem do ramy w prawidlowym miejscu (na zapodanym zdjeciu widac ze cale ustrojstwo wisi sobie zaraz za akumulatorem). Dodalem po kawalku blaszki po obu stronach, gdzie palak jest przytwierdzony do ramy.
Potem dorobilem po dwie blaszki z dziurka na strone, i przkleilem w poprzek tego palaka, na obu koncach drutu. Jeszcze srubka po srodku i gotowe.

Patrzac na to zdjecie:

Obrazek

Widac ze z bebna wystaje kawalek rurki, a do tego kawalka przykrecony jest taki wiehajster do ktorego przykrecony jest ten palak ktory z kolei idzie do srodka ramy. Na zywo jest to juz malutenkie, a w 1:25 jak na moje mozliwosci wcale nie wykonalne. Dlatego ulatwilem sobie troche prace. W bebnach wywiercilem sobie otworki 0,8 mm chyba, i po ustawieniu skretu, tak akurat zeby bylo "zywo", skleilem uklad kierowniczy w tej wlasnie pozycji, od zewnatrz nawleklem drut, i ustawilem go dokladnie na tej samej plaszczyznie co os i przykleilem, w orginale ta rura sie nie rusza, jest przykrecona do resora, i skrecajac przednie kolo, rusza sie tylko beben. Po tym jak wysechl klej, ucialem sobie kawaleczki rurki o srednicy 0,4-0,3 mm. Poucinalem na oko jakies 0,3mm i podoklejalem do drutu, to samo powtorzylem w tyle, ale przykleilem rurki prosto do bebna, gdzie w orginale jest taka wypustka do ktorej wchodzi ten drut od hamowania.
Dalej. Z bardzo gestego super glue dodalem po kropelce pomiedzy te rurke a drut w przedzie, tak dlugo az utworzylo sie "plynne przejscie" miedy jednym a drugim. Nastepnie podocinalem sobie gitarowa strune na odcinki 10cm, wygialem ostatnie 0,2 - 0,3 milimetra pod katem 90 stopni i znowu zamknalem Iwonke w malym pokoju.
Tak otrzymane haczyki najpierw przewlekalem przez rurki przy bebnach, a nastepnie zahaczalem o wczesniej przygotowane dziurki w blaszkach na koncu palaka w srodku ramy. Naturalnie te z tylu do gornej blaszki, a te z przodu do dolnej. Kropelka kleju po "lewej" stronie blaszki i juz. Jak klej wysechl, delikatnie napialem struny, i kropelkami kleju dokleilem do rurek "od srodka" ze tak powiem. Po tym wszystkim wystarczylo tylko odciac nadmiar struny, gestym klejem "zatkac" rurki i gotowe...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mysle ze chociarz poszedlem na latwizne, to jest dosc malo osob ktore orientuja sie jak to dziala w prawdziwym aucie, pozatym nie zrobic tego jest takim samym bledem jak zrobic to troche prosciej. Tym bardziej ze w realu to cale ustrojstwo w przedzie jest strasznie maluskie i w drodze sa jeszcze zwrotnice, przekladnia, os i trzeba sie niezle przygladac zeby zauwazyc ze jest "cos nie tak".

Po tym zlozylem sobie znowu autko na sucho zeby zobaczyc czy drucki nigdzie nie hacza o kola.

Obrazek

Obrazek

cdn.
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Macio4ever » poniedziałek, 26 marca 2012, 18:31

Fajny obiekt i bogato opisany warsztat. Z ciekawością obserwuję Twoje zmagania.
First Man Than Machine
Avatar użytkownika
Macio4ever
 
Posty: 3728
Dołączył(a): poniedziałek, 1 października 2007, 20:59
Lokalizacja: Warszawa

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » poniedziałek, 26 marca 2012, 18:50

Niestety niemam zadnej wprawy w opisywaniu tego co skladam, i dlatego pisze co wpadnie mi do glowy, poczytalem kilka warsztatowych watkow tu na forum (te skonczone albo 15 wpisow wzwyz), i staram sie trzymac jakiejs koncepcji.
Wydaje mi sie ze zdjecia orginalow sa dosc na miejscu bo mam wrazenie ze wielu z tu obecnych niema zielonego pojecia o takich gratach, a ja, choc buduje z glowy, buduje jednak trzymajac sie pewnych zasad, czy rzeczy ktore znam z realu. Poki co bede dosc czesto podbijal posty, bo samochodzik jest juz dosc daleko, jak bede na "czasie" to tempo napewno zmaleje.

Mieszkam dosc daleko od ludzi, i widze takich w zasadzie tylko w pracy, i chyba jestem straszna gadula, pohamujcie mnie jak przynudzam albo gadam od rzeczy.
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez spiton » poniedziałek, 26 marca 2012, 18:57

Foty to podstawa. Pewna część użytkowników forum i tak nie czyta opisów ,-)).
Avatar użytkownika
spiton
 
Posty: 11473
Dołączył(a): czwartek, 29 listopada 2007, 00:21
Lokalizacja: Kościelisko

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez skwarciu21 » poniedziałek, 26 marca 2012, 19:44

Dzieki tobie mam coraz więcej chęci aby wziąć się za swoje Muscle Cary :D Wszystko opisane jest bardzo fajnie i dobrze sie czyta, zdjęcia też są dobre. Sam pomysł jak i model jest bardzo fajny i już na tym tapie wygląda to bardzo fajnie. Po widzenia w dalszych etapach ;o)
Avatar użytkownika
skwarciu21
 
Posty: 205
Dołączył(a): poniedziałek, 17 sierpnia 2009, 20:40
Lokalizacja: Zielona Góra

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » poniedziałek, 26 marca 2012, 20:15

Dzieki, jeszcze tylko ten i jeszcze jeden "updajt" i bedziecie na tym samym "levlu" co ja. Czyli wnetrze, lampy, kierownica, detale... Przepraszam ze na raty, nie zebym podbijal posty, ale pisze najpierw na brudno i kawalkami, pozatym mam trudnosci w duzszych tekstach "podskakuje" mi do poczatku jak dodaje zdjecia, i wklejam "manualnie" wpisujac kod.

Yyy... Aha. Samochodzik.

Po hamulcach tylko przykleilem kawalki drucika laczace amortyzatory z osia i przygotowalem sobie czesci ramy pod pierwsza warstwe czarnego (tak, Henry prawil ze jego Auto mozna miec w kazdym kolorze czarnym).
Wyczscilem tez pare innych czesci (wiatrak, starter blablabla) ktore rownierz mialy dostac kolor i z lezka w oku pomalowalem rame i slicznie mieniace sie druciki, szkoda mi bylo tak delikatne rzeczy malowac, potem nie widac polowy zachodu. No ale kolor.
Jak wsio schlo to grzebalem dalej przy silniku. Niestety, malowalem go sprayem i przy pierwszym washu farba zaczela sie "mielic" choc silnik mial kupe czasu do wyschniecia, wszelakie proby zrobienia czegos ciekawego z tego swinstwa konczyly sie rozmazywaniem lakieru. Po paru minutach dalem za wygrana i odstawilem na bok do wyschniecia.
Po tym zabiegu silnik byl niestety caly czas lepki. Nie wiem czy lakier byl zepsuty czy co, probowalem washow i malowania detali akrylami, tak jak sie maluje figurki, ale efekt byl mierny. Wszystko zbyt plastyczne, za duzo swiatla i cienia. No masakra. Jeszcze raz zlozylem wszystko na sucho i nie dosc ze skladanka potwierdzila moje obawy co do plastycznosci silnika, to jeszcze wylazlo drugie szydlo z worka.
Silnik po tych durackich zabiegach byl zbyt zielony... Plastikowy, nudny, bah.

Obrazek

Obrazek

Rozzalony zaczalem kombinowac co by tu z tym fantem zrobic. Postanowilem ze mam gdzies, i odstawilem wszystko do wyschniecia, ale i akryle nie chcialy schnac na tym cholernym silniku. Pare dni pozniej mialem dwa pomysly. Pierwszy, Inwazja. Zrywam przyklejone gazniki i wszystko idzie w plyn hamulcowy. Drugi, brud.

Znalazlem w swoich zbiorach te dwa zdjecia tego samego auta:

Obrazek

Obrazek

Wydumalem sobie ze jak plan B nie wypali to zawsze moge kombinowac dalej.
Zrobilem sobie koktail, czarna farba olejna artystyczna, puder z szarej i brazowej pasteli, troche rozcienczalnika, trzy pedzle. Na deser suche pastele w kolorze szarym, brazowym i troche utartej rdzy.

Najpierw pomalowalem korpus silnika (bez skrzyni biegow i bez miski olejowej) pasta, z tym ze staralem sie nie malowac, a raczej nanosic te paste na malowane powierzchnie w taki sposob zeby uzyskac delikatna fakture, symulujac tym samym brud, syf i zaschniety olej. Natemperowana wykalaczka zdrapywalem te paste tu i owdzie, caly czas ogladajac zdjecie. W niektorych miejscach, ktore nie sa caly czas narazone na brud, uzylem suchych pasteli do zaakcentowania srub itd. Szara pastele nanioslem plaskim pedzlem na sucho, tak jakbym robil dry brush uwzgledniajac wypukle elementy ukladanki. Jako wisienke na torcie usyfilem tez miske olejowa, ale zostawiajac duzo zielonego. Mysle ze silnik ktory tak oleil dostal by nowa uszczelke, i w takim wypadku umyl bym ten element.
Dodalem tez slady wycieku w okolicach trzeciego cylindra i ubrudzilem samym czarnym cala przekladnie, jest to trudno dostepna czesc, ktorej nie bedzie wcale widac po sklejeniu, a w prawdziwym samochodzie jest malo kiedy kompletnie szczelna i caly syf, piach, brud, kurz zbiera sie tam i trzyma tak dlugo zanim sie tego nie umyje. Nadmienie tylko ze sam silnik jest mniej wiecej tak samo dlugi jaka dwa Zlote ma srednice. Moze 2 centymetry, nie wiecej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolory do niczego na tych zdjeciach, ale nie widac zielonego. Tyle mojego.

Uzylem tej samej pasty w okolicach resorow i amortyzatorow. Fordy z tej epoki maja technike jak lokomotywy, co pareset kilometrow trzeba lazic dookola z prasa i natluszczac wybrane elementy. Dzis pewnie wiekszosc ludzi zciera stary smar, ale mysle ze wiele po postu smaruje tylko i juz. W efekcie kurz klei sie tu i tam i wyglada toto jak wyglada.

Po tym jak moje smarowanie wyschlo (zaschlo), suchym pedzlem zaznaczylem wszystko co zaznacza sie suchym pedzlem, przypudrowalem pare detali, i zrobilem jeszcze raz brudnego washa, ale tym razem nie kapalem w nim silnika, tylko dalem go punktowo w wybrane szpary i dookola srub. Jak juz mialem rozrobiony kolor, to jeszcze raz umylem w nim swiece co dosc realistyczne zaakcenowalo metalowa czesc (oczywscie nie mylem izolatorow), oraz przemylem gazniki.
Podmalowalem tez wyciek, oraz zrbilem maluskiego punktowego washa dookola bazy trzeciego cylindra, tam gdzie zbieral by sie plyn chlodniczy w prawdziwym aucie.

Im wiecej grzebalem tym bardziej przeszkadzaly mi te nieszczesne filtry, ale w sobote bylem w warsztacie i grzebalem przy zaplonie, i kolega przyszedl z pudelkiem drutow, kabli i gratow, pomiedzy tym calym szrotem znalazlem takie rurki ktore sie naklada na koncowke kabla, nie wiem jak po Polsku. Wygladaja jak malusienkie trabki. Wybralem sobie najladniejsze, najbardziej "jednolite" i z rownym kolnierzem i jeszcze w nocy sprobowalem tego co sobie w drodze ubzduralem. Natknalem te rurki na trzonek pedzla zeby mi sie nie pogiely, ucialem na oko 3/4 dlugosci spilowalem na prosto, wypolerowalem, powtorzylem i mam. Niestety, slnik juz wklejony, nie bylo innego wyjscia niz operacja na zywca. Ucialem te durne chromy, spilowalem powoli i delikanie tak ze te trabki wchodzily dosc ciasno na resztki filtra, przykleilem, zrobilem dwa zdjecia o 3 w nocy i odstawilem na bok...

Obrazek

Obrazek

cdn.
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » poniedziałek, 26 marca 2012, 22:16

To juz ostatni kawalek mojej opowiastki, i stan na dzien dzisiejszy.

Pomalowalem chlodnice i conietylko po prostu na czarno. Przy generatorze dorobilem regulator (niemam pojecia jak to sie zwie po Polsku) i nawiercilem dziurki na kable, jeden idzie do ramy, a drugi bedzie szedl do sciany grodziowej. Dokleilem starter ktory przetarlem metalizerem i wykapalem w czarnym washu. Dokleilem wszystke czesci oprzyrzadowania, dodalem pare gratow, przykleilem glowice na stale, i dodalem rury do chlodnicy.
Te ostatnie sa w prawdziwym samochodzie z metalu, i tylko poszczegolne czesci sa z gumy. Wiele razy probowalem malowac gumowe elementy ale nigdy nie umialem dobrac prawidlowej farby zeby wygladalo jak guma, a nie pomalowany kawalek plastiku. Tym razem zrobilem przewody z... Tasmy izolacyjnej. Obliczlyem sobie ile warstw trzeba zeby uzyskac nalezna grubosc, pocialem sobie kawalek w paseczki, okrecilem, gotowe. Dodalem po dwa paseczki chromowanej folii (BMF) i jest jak jest. Podoklejalem co trzeba, dorobilem kabelek, dokleilem cztery imitacje srubek, dwa sitka w srodek fajek od gaznikow i tym samym dobilem 50 elementow od podstaw dookola silnika, podmalowalem tu i tam, dodalem washa, przecierke, zlozylem do kupy bude i kola (na sucho), zapalilem swiatlo i cieszylem sie jak dzieciak z tego co wydlubalem, porobilem zdjecia, i dzis rano szlag mnie trafil, bo dokleilem chlodnice i nie zauwazylem dwoch sladow po wypychaczach ktore bede musial teraz usunac i podmalowac te miejsca...

Obrazek

Obrazek

Pamietajcie ze na zdjeciach silnik jest jakies 15 razy wiekszy niz w realu, a moj stopien zaawansowania to najwyzej troja z minusem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Poki co jestem zadowolony, ale mysle ze wiecej z samego wygladu kociolka, niz z wykonania. Zostaly lampy z okablowaniem, pompa paliwowa, przewody, pare kabli, szpula, wnetrze (mam w planie uzyc stara kalkomanie zegarow z Corsaira na instrumenty), podloga, numer rejestracyjny, szyby... Potem to tylko odpalic i wynocha na ulice...
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Copycat » wtorek, 27 marca 2012, 09:06

Dla mnie rewelacja, prawdziwe modelarstwo. Rzeczy które bym poprawił, przeoczyłeś, lub inaczej robię. Ślady po wypychaczach na górnej tylnej części chłodnicy. Sama chłodnica mam nadzieję dostanie kurzu i much. Paski, dla mnie zbyt czarne, ja używam ciemnej gumy Valejo. Obejmy z folii, trochę zbyt grube, ja robię z blaszki po np. Tuborku, jako imitacja śruby zaciskowej kawałek rozciągniętej ramki na gorąco i wygląda jak prawdziwa.
Czekam na więcej.
Copycat
 
Posty: 251
Dołączył(a): czwartek, 6 października 2011, 09:52

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » wtorek, 27 marca 2012, 09:51

Copycat napisał(a):Dla mnie rewelacja, prawdziwe modelarstwo. Rzeczy które bym poprawił, przeoczyłeś, lub inaczej robię. Ślady po wypychaczach na górnej tylnej części chłodnicy.


Wlasnie. Poprawie.

Copycat napisał(a): Sama chłodnica mam nadzieję dostanie kurzu i much.


Pewnie dostanie troche syfu. Ale dopiero na koncu.

Copycat napisał(a): Paski, dla mnie zbyt czarne, ja używam ciemnej gumy Valejo.


Musial bym sprowadzac, niemam specjalnie takiej mozliwosci. Pozatym juz przykleilem, moze nastepnym razem.

Copycat napisał(a): Obejmy z folii, trochę zbyt grube, ja robię z blaszki po np. Tuborku, jako imitacja śruby zaciskowej kawałek rozciągniętej ramki na gorąco i wygląda jak prawdziwa.


Srubke dostana, a za grube = za szerokie?
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Copycat » wtorek, 27 marca 2012, 11:14

Paski możesz poprawić już na silniku, ja malowałem pędzelkiem. Tu Prawie gotowy silnik, będzie jeszcze brudzony. Jakość pasków AMT to masakra nie patrz na to, maskę i tak zamknę.
Obrazek

Obejmy za szerokie, widywałem już takie na modelach na wystawach,folia BMF za bardzo się błyszczy. Tutaj moje, nie mówię że idealne są też dostępne blaszki. Ale jak na samoróbkę, mi wystarcza. Dosłownie 2 elementy, pasek i rurka.
Obrazek
Copycat
 
Posty: 251
Dołączył(a): czwartek, 6 października 2011, 09:52

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Adas' » wtorek, 27 marca 2012, 22:02

Nie pacze. Znam standard AMT, ale i Revell wcale nie jest lepszy. Taki los sklejaczy ktorzy nie buduja Japonskich samochodow. Ostatnio nawet ogladalem GAZa AA Mini Art, ktory jest notabene Fordem A, i slina mi ciekla, slicznie! Trawione elementy, kapitalny silnik, spasowanie jak sen. Mozna by sie nabudowac takich hot rodow do konca zycia.
Ale niestety 1:35... Moze sie skusze, dla samej przyjemnosci lepienia czegos co ladnie pasuje, gdzie juz producent pomyslal o pedalach w kabinie itd...

Popatrz na samo podwozie... http://miniart-models.com/index.htm?/35130.htm

Eeechhh...

Ale niema co plakac. Trzeba ciac plastik i trzepac iskry... Czy jakos tak.

Na poczatek mam ciekawostke. Jest taki pan, Edward Iskenderian, dzis ma juz grubo ponad 80 lat, i w kregach hot rodowcow jest zywa legenda, nie tylko "przezyl" to wszystko z pierwszej reki na samym poczatku, ale i zbudowal swojego hot roda jeszcze pod koniec lat 20stych, na poczatku lat 30stych... I ma go do dzis.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem sie "dorobil" szlifujac i budujac rozrzady do hot rodowych silnikow, ale jakos nigdy mu woda sodowa nie uderzyla do glowy i uwielbiam ogladac wywiady z tym czlowiekiem, bo nieprawdopodobnie sympatycznie opowiada o tym jak "kiedys bylo". Jak to kiedys nie nazywali hot rodow hot rodami, a hot iron, albo gow job, itd. Wlasnie te ostatnie dwa slowa chodza mi po glowie jak grzebie przy tym modelu.

Wszystkich ktorzy znaja jezyk angielski choc pobieznie, i chca posluchac kilka opowiastek z poczatkow tego calego wariactwa, bardzo serdecznie zapraszam do obejrzenia filmiku, tylko piec minut, a ile kapitalnych informacji.

http://www.youtube.com/watch?v=w2UcDKGq ... re=related

Po tym malym offtopie "popaczcie" co ostatnie dwa wieczory wydlubalem. Nie jest tego wiele, ale to dlatego ze musialem tym razem robic trzy rzeczy naraz.

Zaczalem od sciany grodziowej. Tzw Firewall. W zestawie Forda T mamy dwie takie sciany do wyboru, jedna fabryczna, a druga dostosowana do silnika V8. Wybralem te druga, z tym ze musialem ja zmodyfikowac do swoich potrzeb. Scianka jest odlana wraz z dwoma pompami paliwa po stronie kierowcy, i pudelkiem bezpiecznikow po prawej. Odcialem te elementy, i wycialem "szpare" po lewej, zeby zrobic miejsce dla kolumny kierowniczej. Wycialem ja troche glebiej niz potrzebowalem, dlaczego, o tym za chwile. Po prawej zbudowalem sobie pompe paliwowa, na moje dwa gazniki w zupelnosci wystarczy.
Ford A nie mial takiej, tam bak jest pod przednia szyba, otwiera sie kurek, i paliwo splywa sobie do gaznika. W moim zamierzeniu bak jest w bagazniku dlatego byla potrzebna. Moglem zrobic mechaniczna, gdzies kolo silnika, ale wydaje mi sie ze jakbym budowal takiego grata to by mi sie nie chialo robic takiej przerobki. Na wiekszosci zdjec widac ze 99% tych aut ma pompe wlasnie w scianie grodziowej (potrzebna jest bezwzglednie przy uzyciu innych gaznikow niz orginalnego).
Pompe zrobilem uzywajac elementow ktore uprzednio odcialem, tylko jej dolna czesc wymienilem na rurke przez ktora przeplotlem kawalek druta imitujac tym samym pierwszy kawalek przewodow paliwowych. Ucialem go na oko, tak zeby mi nie wadzil, jeszcze nie wiem czy zostanie tak, czy po prostu uzyje go jako "wtyczki" do miekkiej rurki ktora pociagne dalej do gaznikow.

Gotowa sciane maznalem czarnym kontrolnym i przykleilem tlko prowizorycznie kawalkiem plasteliny.

Obrazek

Nastepnie zabralem sie za deske rozdzielcza, ale juz po pierwszym szlifie postanowilem ze jej nie uzyje, bo jest beznadziejna. Wole zrobic od podstaw. Ale potrzebowalem jej zeby ustalic kat kolumny kierowniczej.
Wystrugalem i ten element z polistyrenowych nadlewek, po wyczyszczeniu bardzo ladnie udaje to czym ma byc. Niestety zeby przykleic ja tam gdzie trzeba nalezy choc kawalek obudowy oszlifowac w krztalcie litery "U", jest to powszechnie praktykowane w prawdziwych samochodach, sciany obudowy sa bardzo grube, i dwa razy flexem i juz pasuje.
Po polakierowaniu, przystapilem do wpasowania kolumny, nie jest to specjalnie trudne, ale trzeba to zrobic dosc precyzyjnie, bo przecierz inna buda, inny dach itd. Strasznie nie lubie jak w modelach pieknie sklejonych kierownica "lezy" na siedzeniach.
Zrobilem to tak, przylepilem kolumne na plasteline pod katem okolo 75 stopni, dokleilem kierownice (tez na plasteline), i sciane grodziowa oraz deske rozdzielcza. Nastepnie nasadzilem bude, dosciskajac w tem sposob kolumne na jej miejsce, przez okienko ustawilem kierownice tak zeby nie byla za wysoko, ani za nisko, zdjalem bude, i rownolegle z pierwsza belka poprzeczna za kierownica zaczalem ukladac plytki LEGO az pod szyje kolumny, wywalilem plasteline, kropelka kleju, ustawilem kolumne, oparlem o klocki wiedzac ze jest pod wlasciwym katem, poczekalem az wyschnie i juz.
Na razie nic tam nie brudzilem, ale chcialem zrobic jeszcze jedna rzecz, zeszlifowac te slady po wypychaczach na chlodnicy, ale przy szlifowaniu mialem ja nagle w reku.
Pare dni temu jak szukalem jakiejs siatki zeby wkleic w trabki gaznikow, wpadla mi w rece taka plecionka, ktora kiedys byla w dzbanku od herbaty ktorego stluklem. Faktura moze nie idealna, ale lepsza niz gladki plastik. Wycialem sobie kawalek, przykleilem, pomalowalem, dokleilem nazad gdzie trzeba, podmalowalem gdzie zadrapalem farbe, dodalem jeszcze jednego washa gdzie mi sie widzialo i jest.
Zrobilem tez nowa oslone chlodnicy (ktora zakryje wszelkie niedociagniecia przy klejeniu siatki po bokach chlodnicy), wywiercilem dziurke pod korbe, i juz chcialem przyklejac kalkomanie z sliwka Forda, ale zadzwonil kolega ze mi taka przysle, ale pochromowana, jak bedzie to zadecyduje ktora mi sie lepiej widzi.

Stan na dzis:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem znowu zlozylem sobie samochodzik na sucho. Uwazam ze za kazdym razem jak sie costam robi, obojetnie jak trywialne, czy male, takie skladanie nieprawdopodobnie motywuje... Pozatym moge sobie jutro w pracy otworzyc zdjecie, i jak mi cos wpadnie do glowy co trzeba zmienic (jak te slady po wypychaczach), to zapisuje, i poprawiam.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiecej nima. Dosc nanudzilem. Dobrej nocy zycze.
Ostatnio edytowano środa, 28 marca 2012, 10:21 przez Adas', łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Adas'
 
Posty: 750
Dołączył(a): poniedziałek, 12 marca 2012, 18:00

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez ROMAN » wtorek, 27 marca 2012, 22:32

Jesteś niesamowitym gościem jak i Twoje modele. Budujesz modele jak pasjonat i opowiadasz o tym jak pasjonat.
Avatar użytkownika
ROMAN
 
Posty: 2178
Dołączył(a): niedziela, 23 września 2007, 12:22

Re: 1925 Ford T/A Coupe hot rod 1:25

Postprzez Slash » wtorek, 27 marca 2012, 23:00

Chyba jesteś moim ulubionym 'cywilem' na forum. Chociaż mocno przekradają się tu techniki pancerne ;o)
Avatar użytkownika
Slash
 
Posty: 3046
Dołączył(a): środa, 28 maja 2008, 16:50

Następna strona

Powrót do Pojazdy cywilne - warsztat

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości