- Cieszy mnie to Spiton , że moje skreczowanie Ci się podoba i zauważacie moją pracę w czeluści tego forum . Jak wiesz , nie muszę powtarzać , jak bardzo Ciebie zachęcam do tego rodzaju modelarstwa . Zastanawiam się , dlaczego odwaliłeś taką fajną robotę , przy jajcarskim konkursie dla jaj ... Rób tak dalej , ale już bez jaj

,co zresztą Ci pisałem , że Twój model , przestał być "jajcarskim", a zdecydowanie "poważnym" . No i muszę powiedzieć , że zyskałeś w mych skromnych oczach maksymalną ilość punktów tym polistyrenowym "drewniaczkiem "
-Marku ,łopaty śruby zdecydowanie są za grube , te na zdjęciach nazwijmy są "atrapami" , finalnie będą z mosiądzu ... Albo wygmeram coś z gotowców z mojego magicznego puzderełka , albo stanę przed wyzwaniem i zrobię je sam , za pomocą przyrządu zrobionego przez mojego serdecznego przyjaciela który dostałem od niego na gwiazdkę dwutysięcznego ósmego roku

. On mi przyrządy , ja mu plastikowe czołgusie

. Taki bartel:

- Przemku - aż się zarumieniłem , z tym lutowaniem i doświadczeniem
Śpieszę z wyjaśnieniem
Otóż , z lutowaniem to moje pierwsze kroki . Strasznie chciałem się nauczyć i okropnie zazdrościłem tym , którzy potrafią . Bałem się tego i omijałem wielkim łukiem , mordując się lepieniem drucików cyjanoakrylem . Dawno temu dostałem stację lutowniczą od byłej małżowiny . Próbowałem i niestety moje usiłowania spełzły na niczym. Nie wyszło i lutowanie rozlatywało się w rękach , co zniechęciło mnie do reszty . Czytając to i poprzednie wcielenie tego forum zakupiłem palnik "dremela" i pastę "koki " .... Znowu porażka , nie dałem rady

, coś tam chwytało , ale nie spełniało moich oczekiwań . Wreszcie kolega z innego forum , podesłał mi w strzykawce trochę magicznej pasty i mówi tak :
1. Posmaruj jeden i drugi element odrobiną pasty
2. Nożykiem obskub odrobinę cyny ze zwoju
3 . Rozgrzej kolbę stacji lutowniczej
4. Złap kolbą te obskubane płatki cyny
5 Przyłóż do żądanego miejsca połączenia
TO DZIAŁA
Lut trzyma tak , że można trzepnąć o ścianę z całej siły i prędzej pogną się druty , niż puści łączenie .
Tak mi się spodobało , że bym teraz wszystko lutował , a czynność ta wzbudzała wcześniej u mnie odruch wymiotny .
Lutowanie kolbą połączenia trwa sekundę , przy czym nie rozlutuje się sąsiedniego połączenia, które może być bardzo blisko . Rewelacja . Przy czym można na żywca piłować lut pilnikiem iglakiem , papierem ściernym i wymerdać na koniec szczotką drucianą dremelkiem/proxonem i nic tego nie rusza .
Jutro podam Ci nazwę tej pasty , a jeżeli sobie życzysz podeśle Ci trochę w strzykawce

to sobie popróbujesz .Jak dam radę i skombinuję sobie jakąś piątą i szóstą rękę , to pstryknę Ci z przyjemnością fotki .
Cały pic polega na tym teraz , żeby dawać jak najmniej cyny , by później mieć mniej pracy na usuwanie nadmiaru wspomnianej . Cały czas próbuję
