Tak się cały czas zastanawiam, co mysleć o nas modelarzach zarażonych wirusem lepiozy, na którego świat nauki rozkłada ręce, nie podając jasnej przyczyny, ani skutecznego antidotum.
Ludziach w różnym wieku i stasusie społecznym, w żyłach których płynie klej zamiast krwi , którzy zamiast powietrza mają w płucach opary nitro, po glowach których chodzi tylko jedna myśl “jak będzie wygladał model w następnym etapie prac?”
Czy nasze zachowanie jest niebezpieczne dla otoczenia?, czy należy sie nas bać i unikać konfrontacji? Czy wreszcie – mieścimy sie w katagoriach społecznych, jako jednostki społecznie poprawne?
Doswiadczenie mówi, ze jestesmy nieszkodliwi i znamy umiar..ale zrywać się z pracy po to by wykonać ciapki na kawałku plastiku, albo jak ja ostatnio w długi łikend majowy przyniosłem sobie do pracy kadłub Albatrosa tylko po to, aby wykonać imitacje łączenia gózdkami.?? Bo w pracy i tak była posucha..?
Wniosek nasuwa się jeden: po prostu… umiemy sobie organizować własny czas i aktywnie go wykorzystywać!!!
PS Ciapki – prima!!