Na owej płycie obok pompy stało betonowe coś co można by określić jako skrzyżowanie miski z rynną.
Czemu to miało służyć akurat w tym miejscu nie wiem, ale było. Wydłubałem to z kawałka gipsu.


Najczęściej po deszczu w tej miseczce zbierała się woda i piły z niej wtedy ptaki, a najczęściej psy.
Żeby więc ożywić tę kompozycję postanowiłem umieścić tam dwa kundelki.
Jakoś nie bardzo się orientuję kto ma takie w swojej ofercie, a pewnie i tak było by mi szkoda pieniędzy to postanowiłem ulepić je sobie samemu. Jeden będzie pił, a drugi będzie… sobie był, o!
Zgromadziwszy potrzebne instrumentarium zacząłem robić szkielet z drutu i starych wyprasek.


Następnie zacząłem oblepiać jakąś dwuskładnikową substancją wyżej wymienione szkielety.
Co to za mazidło nie wiem bo etykietka odpadła jakieś pięć lat temu, a leży to u mnie chyba lat dziesięć.
Tak czy owak to brązowe po dodaniu alkoholu etylowego przeszło ze stanu stałego w mazisty i lepi się do wszystkiego jak nie wiem co. Jednak pod wpływem alkoholu(albo raczej przy zastosowaniu alkoholu) da się lepić.



Na razie wygląda to tak, a jutro dorobię łeb temu drugiemu.
