przez rzelu » środa, 18 czerwca 2008, 15:24
Nabyłem wczoraj szpachlówkę Mr. WHITE PUTTY.
Z musu, chciałem Tamiyę, nie było, a Pan ze Sklepu z konspiracyjnym błyskiem w oku oświadczył: -ale mam coś lepszego. Skoro tak...
Zapytałem jeszcze czy to szpachlówka akrylowa... Oczywiście...
Bach i jestem 17 zł lżejszy za tubkę z japońskimi napisami.
Otwieram w domu: białe toto, śmierdzące lekko i bardziej do gumy do żucia podobne, ech, trochę za gęste do wygodnego nakładania...
Wrzucam hasło do netu, bo z japońskiego to ja ani w ząb...rozcieńczalnik Mr. Color Thinner.
Oho, już się rozpędziłem do kupowania.
Hm, wąchamy. Nitro jakby. Trochę tego do zakrętki od PET, parę kropel nitro, rozcieńczyło się, nawet pędzelkiem można nakładać...
Tylko że z biurka patrzy na mnie buteleczka ze szpachlówką którą już dawno sam zrobiłem, rozpuszczając ramki od wyprasek w nitro (przypadkowo też białe), jakby mówiła: I po co Ci to było???
www.ostfrontminiature.blogspot.com