F-86F-40 Sabre 1/72 Hobby Boss - warsztat testowy

[kamoris]

Skoro nie lubisz wyważać otwartych drzwi to nie spinaj się przy pierwszym modelu.
Testuj na nim poprostu przeróżne techniki, jedna szczelinę poszpachluj sobie surfacerem, inna CA
a jeszcze inna zwykłą gęstą. Tak samo z malowaniem, testuj sprawdzaj i ucz się.
A jak mało to zakup kilka innych tanich i fajnych modeli i dalej testuj, na pewno koledzy na forum podpowiedzą co warto taniego i przyjemnego w sklejaniu kupić.

Skleisz w ten sposób kilka modeli, nabierzesz praktyki i wyrobisz swoje własne techniki i nawyki. Zobacz przy każdym twoim
pytaniu 10 odpowiedzi i każda inna. To ty sam musisz sobie przemyśleć problem i wybrać najlepsze dla siebie rozwiązanie.
Bo jak tak dalej pójdzie to przy kładzeniu kalek na tym modelu będzie koło 100 stron tematu .

[Solo]

Dobrze, już dobrze - przyjmuję Waszą krytykę i rady i postaram się teraz być bardziej kreatywnym.
Ale zastrzegam sobie prawo do podpytywania "co robić", gdy będę miał co większe wątpliwości, ok?:)

EDIT: jak sądzicie, czy warto pokusić się o oddzielenie powierzchni sterowych na skrzydłach? Są bardzo łądnie zaznaczone, więc wycięcie ich chyba nie byłoby takie trudne...

[Tofik]

Przyglądam się od początku i parę razy mię korciło ale ugryzłem się w język. Widzę że chcesz złapać wszystkie sroki za ogon. Przy kilku pierwszych modelach powinieneś się skupić na czystym złożeniu prosto z pudła i schludnym pomalowaniu. Już paru takich było co chcieli odrazu cuda robić i ich nie dokończone wątki kurzą się po zapominanych zakamarkach forum

Tylko skrzydła są w skali 1:87.

Naprawdę z tym aż tak źle ?

[Solo]

Nie mam zielonego pojęcia: nie mierzyłem ich i nie porównywałem z oryginalnymi rozmiarami samolotu.
Ale spróbujmy:
- długość modelu to 14,7 cm, co daje nam (w skali 1:72) 10,58 m długości
- rozpiętość skrzydeł to 16,4 cm, po przemnożeniu przez skalę daje nam 11,81 m rozpiętości.

Rozmiary oryginału:
- długość: 11,43 m
- rozpiętość: 11,31 m.

[merlin_PL]

Stary ośmieszasz się , albo z innych sobie jaja robisz. Jeżeli faktycznie nie robisz sobie z nas jaj to ja widzę problem i dla mnie jest to problem mentalny. Żaden super modelarz tu nie jest potrzebny. Tu jest potrzebny psycholog z długoletnim stażem. I odcięcie od netu na parę miesięcy.
Zastanawiam się, czy by taniej nie wyszło jakbyś komuś zlecił wykonanie tego modelu. Chociaż jak znam takich jak Ty to zadadzą pytania , komu zlecić , jak przelać kasę.
Szkoda czasu . Zwłaszcza mojego . Jak ktoś ma go w nadmiarze niech Ci doradza.

P.S. Skoro uważasz, że wycięcie powierzchni sterowych nie jest trudne to zrób to . Po co się pytasz. Wiesz wszystko lepiej.

[spiton]

Na mój gust skrzydła są od wersji E ze slotami. Zdaje się pierwsze F też miały krótsze, tak, że się nie przejmuj.

[Solo]

Nawet gdyby były z krótkie albo za długie, i tak nie dałbym rady niczego z tym zrobić.

[Jiloo]

(...)jak sądzicie, czy warto pokusić się o oddzielenie powierzchni sterowych na skrzydłach? Są bardzo łądnie zaznaczone, więc wycięcie ich chyba nie byłoby takie trudne...

Nie wycinaj. Klej i maluj. Na wycinanki będzie jeszcze czas.

[Grzegorz2107]

(...)jak sądzicie, czy warto pokusić się o oddzielenie powierzchni sterowych na skrzydłach? Są bardzo łądnie zaznaczone, więc wycięcie ich chyba nie byłoby takie trudne...

Nie wycinaj. Klej i maluj. Na wycinanki będzie jeszcze czas.

Nie wycinaj.

[Cichociemny]

Tylko skrzydła są w skali 1:87.

Naprawdę z tym aż tak źle ?

Nie.

Nie mam zielonego pojęcia: nie mierzyłem ich i nie porównywałem z oryginalnymi rozmiarami samolotu.
Ale spróbujmy:
- długość modelu to 14,7 cm, co daje nam (w skali 1:72) 10,58 m długości
- rozpiętość skrzydeł to 16,4 cm, po przemnożeniu przez skalę daje nam 11,81 m rozpiętości.

Rozmiary oryginału:
- długość: 11,43 m
- rozpiętość: 11,31 m.

F-86F-40 miał skrzydła o zwiększonej rozpiętości w stosunku do wcześniejszych F-86F-xx. Z 37,12ft (czyli tych podanych wyżej ok. 11,31m) do 39,11ft. Co w skali daje ok. 165mm. Zmienia postać rzeczy, nie?

Na mój gust skrzydła są od wersji E ze slotami. Zdaje się pierwsze F też miały krótsze, tak, że się nie przejmuj.

Na wklejonym wyżej zdjęciu modelu dobrze widać że to są poszerzone skrzydła z wersji F-40 - dodany segment pomiędzy slotami a końcówką skrzydła.

[Tofik]

Dzięki za wyjaśnienie , wychodzi na to że Jaho63 tylko straszy

[Solo]

Trochę podciągnąłem dziś robotę, głównie szlifowanie i piłowanie, alebo odwrotnie.

Udało mi się, dosłownie 2 minuty piłowania, umieścić dyszę silnika w kadłubie i wygląda to całkiem nieźle. Przy okazji trochę ją uszkodziłem (przepiłowałem krawędź), ale myślę że to ładnie załatam szpachlą.

Pomny Waszych wskazówke, upchnąłem w dziobie samolotu ile siędało plasteliny, więc mam nadzieję, że samolot nie będzie się przewracać na ogon, zobaczymy.

Ładnie oszlifowałem wszystkie szpary, gdzie użyłem szpachłowki oraz Surfacera i - jestem mile zaskoczony - ten ostatni jednak całkiem nieźle małe szparki likwiduje. Wydaje mi się, że faktycznie zakup Dissolved Putty i Surfacera 1200 oraz dwóch rodzajów kleju CA może okazać się zbędny, bo wychodzi mi na to, że tych szpar i szczelin zostało mi do poprawienia bardzo mało.

Na koniec złamałem przyklejony statecznik poziomy, ale udało mi się go ładnie przykleić.

I jeszcze pytanie: dziś dostałem Micro Kristal Klear. Użyłem go, ale on jest mlecznobiały. Nie powinien po zaschnięciu stać się przezroczysty?

[dewertus]

I jeszcze pytanie: dziś dostałem Micro Kristal Klear. Użyłem go, ale on jest mlecznobiały. Nie powinien po zaschnięciu stać się przezroczysty?

Modelarstwo to sztuka cierpliwości poczekaj do jutra...

[Solo]

Aż się boję zadać pytanie, ale... zadam.
Czy jest jakiś dobry patent na malowanie wytłoczonych, bardzo cienkich elementów, na przykład przewodów paliwowych, czy hydraulicznych, albo kabli biegnących po kadłubie?
Mówię o bardzo, bardzo cienkich rzeczach, 1-2 mm grubości, tylko ledwo wypukłych ponad powierzchnię.

[tankmania]

Czy jest jakiś dobry patent na malowanie wytłoczonych, bardzo cienkich elementów, na przykład przewodów paliwowych, czy hydraulicznych, albo kabli biegnących po kadłubie?
Mówię o bardzo, bardzo cienkich rzeczach, 1-2 mm grubości, tylko ledwo wypukłych ponad powierzchnię.

Naciąć delikatnie skalpelem granicę elementu i malować cienkim pędzelkiem (dobrym). Tylko tak żeby nie było na nim dużo farby, a żeby był wręcz wilgotny od rozcieńczonej farby. Do tego stopnia, że po jednym pomalowaniu właściwie ledwo widać, że było malowane. I tak kilkanaście razy.