Wychodzę na ostatnia prostą. Tutaj podwozie przed malowaniem oraz prawa strona z poprawionym ręcznie napisem po katastrofie z kalkami. Osłona boczna silnika zostaje z tej strony. Nie wykorzystałem wszystkich osłon podwozia z blaszki, bałem się odcinania zestawowych od goleni i uszkodzenia tych żeberek mocujących. Oszklenie jeszcze nie przyklejone.

Dorobiłem przewody hamulcowe.

Zastanawiałem się co zrobić z celownikiem. Największy problem to obręcz. Rozciągnąłem patyczek kosmetyczny nad ogniem, pociąłem na cieniuteńkie plasterki. Do siatki celownika użyłem włosa. Był problem ze sklejaniem tego CA, ciągle mi się zalewało, nawet z igły. Za trzecim razem mi się udało, ale podczas malowania zwiało mi celownik (choć był przyklejony do ramki wtryskowej). Więc podszedłem do tematu hurtowo i zrobiłem kilka na raz. Udały się w miarę dobrze i zostaną do kolejnych modeli. Poniżej zdjęcia z procesu produkcji


I gotowy celownik


Gołym okiem wygląda rewelacyjnie

Dorobiłem też ową trąbkę Venturiego (z igły 0,45), wypiłowałem oś wystającą z kołpaka pod system rozruchu.
Podczas pracy nad kołami wymyśliłem sobie prostą metodę na maskowanie kół. Może to nie żadne odkrycie, ale znacznie ułatwiło mi to pracę. Pomalowałem koła kolorem spodu. Następnie nakleiłem kwadraty z taśmy Tamiya z obu stron koła. Docisnąłem mocno, następnie igłą której używam do rycia przejechałem wzdłuż rowka pomiędzy felga a oponą. Wystarczy ze dwa razy i taśma się odcina równiutko wkoło felgi. Zdjąłem taśmę w koło i miałem idealnie zamaskowaną felgę. Czemu igła a nie skalpel? Nie uszkadza felgi ani opony, a do tego lekko zagina do środka taśmę, która dopasowuje się ładnie do rowka.
Pozdrawiam