Dziękuję wszystkim komentującym za miłe słowa i doping

!
Bardzo się przydadzą, bo jeśli chcę utrzymać ten poziom detalowania to roboty jest ogrom!
W odpowiedzi na pytania o wykonanie przełączników i zegarów:
1. Zegary (cyferblaty) - biała płytka ok.0,2 mm pryśnięta czarną pactrą, potem wskazówki i skale wydrapane zaostrzonym stalowym szpikulcem (tak cienkim, że giął się przy mocniejszym nacisku) osadzonym w uchwycie ręcznym do wiercenia

Wyszło akceptowalnie za trzecim razem.
Nigdy więcej! Jeśli kiedykolwiek się zabiorę do podobnej roboty, to tylko wykorzystując drukarkę!
2. Przełączniki - blat pulpitu to płytka ok. 0,2 mm z liniami oddzielającymi poszczególne panele naciętymi scriberem tamiyi. (Nacinanie przy tej grubości płytki uczyniło ją niezwykle łamliwą. Omal nie utraciłem w ten sposób finalnego egzemplarza.) Potem dopiero docinanie kształtu blatu i dopasowywanie do podstawy pulpitu. Musiało być dokładnie, bo zależało mi na uzyskaniu tego "uskoku". Krótko mówiąc, blat jest odrobinę mniejszy niż pulpit stąd ten rant naokoło. Po dopasowaniu - wiercenie specjalnie do tego celu zaostrzonym szpikulcem. To właściwie było wykłuwanie, nie wiercenie.
a) te malutkie i cienkie "prztyczki" to zwykły drut o śr. chyba 0,18 (jakoś tak

), którego końcówkę zanurzałem w schnącej, dość gęstej pactrze aluminium (potem poprawki alu. gunze), tak aby spływająca kropla dała nam ładne wyoblenie.
Tyle w teorii, trzeba pewnej wprawy żeby wyszło, trudno kontrolować lepkość farby w trakcie. Z kilkudziesięciu sztuk wybrałem te najlepsze, choć z ich wyglądu jestem średnio zadowolony. Wada metody - takie przełączniki kształtowane kroplą farby są łatwe do uszkodzenia, np: przy osadzaniu w pulpicie. Po niektórych niestety to widać
Na przyszłość proponuję modelowanie CA i dopiero kolor. Warto tu skorzystać z faktu, że CA ma różne gęstości - ostatnio próbowałem tej metody i efekty są lepsze niż samą farbą.
Prztyczki osadzone są na wcisk.
b) pokrętła (te cztery duże) - wykonane techniką toczenia - wyciągnięte w cienkie patyczki ramki wlewowe osadzone na dremelu. Bardzo przydaje się dobry uchwyt do wierteł ze schodzącymi się równolegle szczękami (widać na fotkach)!
Trzeba cholernie uważać, żeby nie topić plastiku (min. 10 tys obrotów!), powoli i delikatnie. Jak doszedłem do jakiej takiej wprawy to jedno takie kompletne pokrętło robiłem w ok. 45 min.

Po wyjęciu z dremela osadzałem "grzybek" w pin wise Tamiyi - taki lub podobny uchwyt bardzo ułatwia pracę,
w dodatku szczęki tworzą w widoku od przodu krzyżyk, który, jak linijka, ułatwia proste cięcie nożykiem

Kolejne etapy obróbki:

Podkładka pod pokrętło wycięta wycinakami wykonanymi z igieł iniekcyjnych


c) jeszcze takie proste - przez tulejkę odciętą z wyciągniętego nad ogniem patyczka do uszu przewlekam drut odpowiedniej średnicy. Jeśli nie toczę, stosuję tą metodę. Można nią uzyskać pokrętła wielobarwne. Pisał o tym gdzieś Andrzej Ziober.

Kluczowe dla mnie okazało się wykorzystanie dremela do toczenia. Pozwala albo na uzyskanie efektu końcowego od razu albo do niego bardzo przybliża - tu wykonanie rękojeści drążka sterowania (jak to się nazywa

) ze wstępnym toczeniem dwóch el. jednocześnie zetkniętych podstawami, do przecięcia na pół (czy ktoś mnie jeszcze rozumie

),

...pojedyncza rękojeść po obróbce pilnikiem z doklejonym już drążkiem

Strasznie się rozpisałem

.
Mam nadzieję, pisałem logicznie, że ktoś skorzysta i że nie zanudziłem

.
Dobranoc!

..."a gdzie będziesz trzymał ten embrion, w pudełku?!"...