przez Solo » czwartek, 6 lutego 2014, 18:42
Myszoskoczek, powiem Ci jak początkujący początkującemu.
Tyle, że ja odrobinę doświadczenia już zdobyłem, ale wciąż dobrze pamiętam jak mi szło na początku i znam swoje ograniczenia.
Dobrze robisz, że próbujesz i kombinujesz, bo to świetna nauka modelarstwa.
Ale trochę szkoda tej pary, bo idzie w gwizdek.
Fajnie, że próbujesz zrobić tę katapultę, ale pamiętaj - jej praktycznie KOMPLETNIE nie będzie widać w gotowym modelu.
Nie mówię, żebyś takich rzeczy nie robił, ale warto skupić się na zabawie z takimi elementami, które jakiś efekt dadzą.
Zwaloryzuj odrobinę fotel, jak pisałem. Też mało go będzie widać, ale przy otwartej owiewce już da się na to zwrócić uwagę.
Rozejrzyj się po modelu i porównaj z oryginałem: może brakuje jakiś anten, światełek czy czujników, które z reguły bardzo łatwo drobić z byle kawałka plastiku.
No i podwozie.
Nie jest prawdą, co Ci wmawiali tutaj nieco wcześniej, że lepiej kombinować z takimi sprawami jak te nieszczęsne przyciski na panelach, niż klejenie drucików w przypadku podwozia.
Spraw sobie koniecznie kilka wiertełek od 0,3 mm do 1mm i koniecznie odrobinę drutu, tak mniej więcej 0,1 do 0,2 mm. Do tej skali to więcej niż trzeba.
Zerknij na zdjęcia goleni samolotu, nawierć w jednym miejscu (im niej widoczne tym lepiej) otworek, wklej tam początek drutu i pociągnij go tak jak się układają kable wzdłuż goleni.
Z reguły takich przewodów nie ma wiele na goleni i naprawdę łatwo się to robi, a efekt jest naprawdę fajny.
Potem możesz jeszcze pomyśleć (o ile będziesz czuć się na siłach) o podobnej waloryzacji komór podwozia, ale tam to już z reguły trudniejsza robota i bardzo pracochłonna. Ale da się.
Warto jednak zaczynać od prostych rzeczy.
Pamiętam jak tutaj rok temu doradzano mi z pierwszym i drugim modelem.
Też chciałem rzucać się od razu na głęboką wodę, ale skutecznie mnie przekonano, że najpierw warto próbować prostych rzeczy, a potem coraz trudniejszych.
Ja zdobyłem jeszcze to doświadczenie, o którym Ci nikt tu nie powie, że warto model waloryzować/brudzić/malować do takiego momentu, gdy przyjemność płynąca z takiej pracy jest większa niż zmęczenie i frustracja wynikająca z tego że coś nie wychodzi.
Innymi słowy, kombinuj z takimi dodatkami tak długo jak czujesz frajdę. Kiedy widzisz, że nie wychodzi, że nie masz pomysłu, że za trudne i nie wyobrażasz sobie że teraz to możesz zrobić, to daj spokój, zamiast walić głową w mur.
Sam zobaczysz - teraz nie wychodzi, ale w następnym modelu wyjdzie, nawet nie będziesz pamiętał że z czymś takim miałeś problem.
Nie zachęcam Cię do łatwego poddawania się, wprost przeciwnie. Ale czasami po prostu warto odpuścić i iść dalej, niż dreptać w kółko i pogrążać się we frustracji.
Taka jest moja filozofia, nie wiem czy się z nią zgodzisz, ale ja tak robię od początku mojej zabawy modelarstwo i strasznie mi z tym fajnie.