To już finalne zdjęcia z tymi detalami które jeszcze potrafiłem dorobić
A tu zdjęcia "rodzinne" chociaż bardzo mało prawdopodobne...
Model nauczył mnie pokory jeśli chodzi o wybrane malowanie. W chwilach zwątpienia i załamania pocieszam się jedynie smętnie tym że innym nawet w większych skalach też wychodziło to niezupełnie tak jak chcieli.
Jakoś się otrząsnę z tej depresji i wezmę znowu coś z tego kartonowego pudła, które w piwnicy przeleżało ponad 30 lat. Tylko ja mogłem te plastiki przygarnąć i wmówić im że nie są takie złe
Do zobaczenia