Naciągi robię z nitek z pończoszek przeciągniętych dla usztywnienia przez kropelkę kleju CA. Tzn. wylewam kroplę "Kropelki" na róg opakowania po rutinoscorbinie, które przeważnie wykorzystuję jako paletkę dla drobnego retuszu pędzelkiem i przez ta kropelkę przeciągam napiętą w palcach niteczkę. Należy to zrobić na tyle szybko, aby nitka się nie przykleiła i następnie przytrzymać w rekach napiętą wciąż nitkę te kilka, kilkanaście sekund, aby wyschła i nie pozwijała się, nie posklejała. Tak usztywniona nitka nie mechaci się, jest łatwiejsza w wiązaniu i można ją kleić, wiązać, przeciągać przez wszelkie otwory.

Na zdjęciu widać naciąg popychacza lotki przyklejony do płata i popychacza, za chwilę go przeciągnę przez otwory w lotkach obu płatów i przykleję do popychacza lotki dolnego skrzydła.

Do sterów kierunku przykleiłem popychacze z jakiejś starej blaszki i poprowadziłem linki.
Wyszło, jak wyszło,

warunki, wiadomo, frontowe.

Z dołu też tych sznurków trochę było. Przyklejone naciągi obcinam NOWYM skalpelem.
Naprawdę, warto zainwestować w oprawkę kilkanaście PLN i potem tylko wymieniać ostrza za grosze.
Żadne pseudoprofesjonalne nożyki nie mogą się równać z chirurgicznym ostrzem.
Nie, nie jestem lekarzem
Po zakończonej zabawie z niteczkami wziąłem pędzel retuszerski 00 i pociągnąłem linki aluminiową pactrą.
Nie świeci się niczym sople lodu na zakurzonym modelu, ale wygląda na pewno lepiej.

Linki wolę zasadniczo wiązać lub zaplatać wokół zastrzałów, nawiercam otwory tylko tam, gdzie to jest absolutnie niezbędne. W skali 1:72 otwory po wiertle 0,3mm wydają się niekiedy monstrualnie wielkie, a nie udało mi się zdobyć cieńszych. Tzn w firmowych katalogach są, ale cena i dostępność mnie poraziły.
A może ktoś ma jakiś patent na wiertło rzędu 0,15 mm ?
Nie musi być kobaltowe, za to o długości części roboczej tak z 10 mm.
Modelarstwo to nie tylko wieczorne dłubanie - to zabawa z historią.