Żeby nie było, że nic tu się nie dzieje. Nie wiedziałem, że malowanie drewna jest tak żmudne.
Co prawda jest już zdjęcie sklejonych podpórek, ale z kronikarskiego obowiązku pokaże jak to robiłem od początku, aż do wczoraj.
Blat podpórki ogona jest zrobiony z trzech "desek" a w jednej jest dziura po sęku.


Cała stolarka łącznie z drewnianą skrzynką na narzędzia ( pamiętam takie z wczesnego dzieciństwa to założyłem, że były też w czasie WW I) dostały żółty podkład, taki jak na zdjęciu zastosowałem pierwszy raz.

Tak wygląda całość po podkładzie, blat już wstępnie pomalowany, widać sęk.
Wózek do transportu silnika ma już prawie gotowe podwozie.

Skrzynka będzie miała takie narzędzia.

Ta belka nadziana na wiertło będzie elementem do którego będzie zamocowana ośka kół.

Blat już prawie gotowy.

Reszta stolarki dostała kolor bazowy drewna, na zdjęciu to wygląda inaczej niż w rzeczywistości. Ostatnio wymieniłem żarówki w lampkach i mają inną barwę i muszę poeksperymentować z aparatem.

Nie wiem co mnie napadło, ale kupiłem Taurusowe "śruby" , aby moja stolarka trzymała się kupy.
Na rysunkach z instrukcji wygląda, że to łatwizna, ale na samą myśl, że te drobiazgi mam poutykać w dziurkach to już trzęsą mi się ręce.
Obok widać już w 99 procentach pomalowane podpórki.

Poprosiłem paparazziego w postaci żony aby mi zrobiła "ukrytą kamerą" niespodziewane zdjęcie

jak robię mój model.

I będę się nim chwalił moim wnukom.
Adam.